Ponad 60 procent Polaków akceptuje rozwój energii jądrowej, a ponad 48 procent wyraża zgodę na budowę elektrowni atomowej w swoim bezpośrednim sąsiedztwie - to najnowsze wyniki badań opinii publicznej, którymi Państwowa Komisja Atomistyki próbuje przekonać wyjątkowo, jak na te wyniki, antyjądrowo nastawiony Damasławek.
Pod tym protestem "podpisują" się także sami mieszkańcy, którzy nie chcą w swoim sąsiedztwie niebezpiecznego składowiska. Trudno wśród nich znaleźć chociaż jedną osobę, która by odpowiadała "portretowi" Państwowej Komisji Atomistyki. Wizja zwożonych do ich gminy odpadów promieniotwórczych silniej działa na wyobraźnię niż gwarancje PKA, że składowisko będzie w 100 procentach bezpieczne, nie tylko dla środowiska, ale przede wszystkim dla ich zdrowia i życia. W takie zapewnienia trudno również uwierzyć mieszkańcom pobliskiego Klempicza, który już raz został wybrany na budowę elektrowni atomowej. Władze gminy Lubasz z pewnością nie zgodzą się tak łatwo na powtórny wybór.
Protest wydawałby się na wyrost, gdyby nie to, że Polsce coraz bliżej do postawienia elektrowni atomowej.
Jak mówi poseł Krzysztof Czarnecki z PiS, rozwijająca się gospodarka będzie potrzebowała nowych źródeł energii. Jeżeli nawet ekspansywny teraz rozwój zostanie zahamowany, to przed budową elektrowni jądrowej, a wraz z nią składowisk odpadów raczej nie uciekniemy.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Atomowy protest Damasławka