Rząd obiecuje ponad 2 mld zł pomocy dla biogazowni, ale część tych funduszy i tak może trafić do deweloperów farm wiatrowych - informuje "Rzeczpospolita".
Z 29 wniosków, jakie w ubiegłym roku przyjął Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, szansę na dotacje ma mniej niż połowa. Wnioski odpadały z powodu niespełnienia kryteriów. Firmy rezygnowały też same. Poziom dofinansowania, który może zadowolić farmy wiatrowe, dla biogazowni okazywał się za niski.
Przyjęty przez Ministerstwo Gospodarki program „Innowacyjna energetyka - rolnictwo energetyczne" zakłada utworzenie do 2020 r. średnio jednej biogazowni w gminie. Ale bez dotacji to niemożliwe, bo inwestycje w biogazownie dłużej się zwracają od tych w inne odnawialne źródła.
Według "Rzeczpospoitej" problemem jest wymóg uwzględnienia w inwestycji przyłączenia elektrowni do sieci, a wiele biogazowni nie ma rozpatrzonych wniosków o przyłączenie. W konsekwencji pieniądze zarezerwowane na biogazownie mogą zostać rozdysponowane między przedsiębiorców inwestujących w inne źródła energii.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Biogazownie walczą z wiatrakami (o pieniądze)