Premier Bułgarii Bojko Borysow oświadczył, że wyznaczone na 27 stycznia referendum w sprawie budowy nowej elektrowni atomowej nie ma sensu, gdyż nie zmieni decyzji rządu, który jest przeciwny takiej inwestycji z powodu zbyt wysokich kosztów.
Tydzień temu premier zaskoczył nie tylko zwolenników, lecz i klub parlamentarny rządzącej partii GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii) wezwaniem do głosowania na "nie" w referendum. "Moja rekomendacja dla naszych zwolenników brzmi: głosować na nie. Powiem dobitnie: nie, nie, nie!" - apelował Borysow. Szef rządu osobiście zadzwonił do studia komercyjnej telewizji, w której odbywała się dyskusja zwolenników i przeciwników budowy nowej elektrowni.
Do tej pory ugrupowanie Borysowa apelowało o głosowanie na "tak". Według analityków premier, zdając sobie sprawę, że plebiscyt może okazać się nieważny, nie chce stać po przegranej stronie.
Referendum w sprawie przyszłości energetyki jądrowej w Bułgarii odbędzie się 27 stycznia, z inicjatywy opozycyjnej Bułgarskiej Partii Socjalistycznej, która w tym celu zebrała ponad pół miliona podpisów. Była to reakcja na decyzję centroprawicowego rządu Borysowa z marca 2012 r. o rezygnacji z budowy nowej elektrowni w Belene nad Dunajem z powodu zbyt wysokich kosztów.
Pytanie, na które mają w plebiscycie odpowiedzieć Bułgarzy, brzmi: "Czy aprobujesz rozwój energetyki jądrowej w Bułgarii poprzez budowę nowej elektrowni atomowej?". Sprawą interpretacji jest, czy ewentualna pozytywna odpowiedź będzie dotyczyć tylko siłowni w Belene, czy również powstania nowego reaktora w Kozłoduju nad Dunajem. Według ostatniej wypowiedzi Borysowa dotyczy ona wyłącznie nowej siłowni.
Oświadczenie Borysowa, że wyniki głosowania nie będą miały znaczenia, jest sprzeczne z ustawą o referendach. Plebiscyt będzie ważny, jeżeli weźmie w nim udział co najmniej taka sama liczba osób, jak w ostatnich wyborach parlamentarnych w lipcu 2009 r., czyli 4,35 mln, a wiążące, gdy 50 proc. plus jeden głosujący da pozytywną lub negatywną odpowiedź.
Według ostatnich sondaży około 55 proc. Bułgarów aprobuje rozwój energetyki atomowej. Przed awarią w Fukushimie w Japonii w 2011 roku poparcie wynosiło około 70 proc.
Analitycy w Sofii postrzegają referendum jako generalną próbę sił przed wyborami parlamentarnymi, które mają odbyć się w połowie roku. Ostatnie badania wskazują na wyrównanie sił między rządzącą centroprawicową partią GERB a opozycyjną lewicą.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Bułgaria. Referendum nie zmieni decyzji ws. elektrowni