Ceny ciepła rozgrzewają kieszenie odbiorców. W polskich miastach wojewódzkich występuje naprawdę spore zróżnicowanie cen ciepła systemowego.
Całe zestawienie dla 18 wojewódzkich miast znajduje się tutaj.
Z czego wynika, że cena ciepła z sieci potrafi się różnić nawet o 12 zł za gigadżul? Na wytwarzanie ogrzewania składają się cztery decydujące czynniki:
- efekt skali, czyli bezpośredni wpływ ilości odbiorców wywarzanego ciepła na wysokość taryfy.
- surowiec, jaki dane przedsiębiorstwo wykorzystuje w celu uzyskania ciepła (np. gaz ziemny, olej opałowy).
- technologia, w jakiej odbywa się produkcja.
- wysokość mocy, jaką odbiorcy zamawiają na określony czas w danym przedsiębiorstwie.
Jednak to dopiero początek. Ponieważ na ostateczną cenę ciepła dostarczonego już bezpośrednio do lokatora składa się dodatkowo taryfa za tzw. przesył, która jest zależna od ceny, jaką ustali firma zewnętrzna go obsługująca. Znaczący wpływ, ma również polityka finansowa spółdzielni mieszkaniowych, będąca często daleka od doskonałości (nakładają one na ceny ciepła własne marże).
- Zdarzały się sytuację, w których spółdzielnie mieszkaniowe miały zamówioną moc na określonym poziomie. Lokatorzy tych spółdzielni mając zamontowane podzielniki, starali się oszczędzać ciepło sieciowe, aby zapłacić mniej. Jednak rzeczywistość okazuje się często mniej łaskawa, ponieważ w umowie z przedsiębiorcą dostarczającym ciepło do spółdzielni są stałe, ustalone ceny i nawet jeśli spółdzielnia nie odbierze całości wytworzonego ciepła i tak musi zapłacić kwotę zawartą w umowie – tłumaczy Agnieszka Głośniewska z Urzędu Regulacji Energetyki, który jest jednostką regulującą ceny ciepła sieciowego w Polsce.
Zgłoszenia o zmianę ceny przyjmowane są zarówno wtedy, gdy termin umowy na wysokość określonej taryfy dobiega końca, jak i wtedy, gdy przedsiębiorstwo ponosi wyższe koszty wytwarzania ciepła niż te, ustalone we wcześniejszej umowie.
– Każdy otrzymany przez nas wniosek jest skrupulatnie sprawdzany. Zatwierdzamy tylko taką taryfę, jaka jest według naszych analiz faktycznie uczciwa i uzasadniona. Zdarzały się sytuację, w których zakłady produkujące ciepło wnosiły o 20 proc. podwyżki, natomiast po dokładnym prześledzeniu sytuacji z naszej strony, otrzymywały zezwolenia na jedynie 6-7 proc. podwyżkę cen – wyjaśnia Agnieszka Głośniewska z Urzędu Regulacji Energetyki.
URE w roku 2011 nie przewiduje znaczących podwyżek w kosztach wytwarzania ciepła sieciowego, natomiast w przedsiębiorstwach wykorzystujących do produkcji ciepła gaz ziemny (którego cena ma obecnie tendencje spadkową) opłaty mogą nawet zmaleć.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Ciepło najdroższe w Szczecinie, najtańsze w Gorzowie Wielkopolskim