Z jednej strony słyszymy, że farmy wiatrowe to czyste źródło energii i alternatywa dla zanieczyszczających powietrze elektrowni węglowych. Z drugiej – jak w przypadku marszałka warmińsko mazurskiego - nazywane są zagrożeniem dla unikalnego w skali europejskiej bogactwa ziemi, jezior i lasów. Gdzie szukać racji?
"Szybki rozwój energetyki wiatrowej na Warmii i Mazurach stanowi zagrożenie dla unikatowego w skali europejskiej bogactwa ziemi, jezior i lasów. Jesteśmy blisko roztrwonienia dóbr natury naszego regionu z powodu niekontrolowanej i bezplanowej ekspansji tych inwestycji" - napisał marszałek w apelu, który trafił do wszystkich instytucji i jednostek samorządowych w woj. warmińsko-mazurskim oraz do mediów.
Pretekstem do wystosowania apelu był fakt, że wiele rad gmin głosuje właśnie uchwały związane z miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego.
Trudno się dziwić słowom Protasa, jeśli dodać, że w woj. warmińsko-mazurskim prowadzonych jest 230 postępowań o wydanie decyzji środowiskowych na budowę elektrowni wiatrowych. Gdyby zrealizowano wszystkie, na Mazurach stanęłoby ok. 1100 wiatraków.
Protas doprecyzował, że nie potępia z góry wszystkich takich inwestycji. - Chodzi o to, by wiatraki stawały w miejscach, których nie zeszpecą. Na pewno takimi miejscami nie są np. wielkie jeziora mazurskie.
Czytaj więcej na Portalusamorzadowym.pl
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Czy farmy wiatrowe mogą zniszczyć Mazury?