Ustawa o OZE ułatwia rozwój energetyki prosumenckiej, ale na niewielką skalę. Aukcje OZE do 1 MW będą ryzykowne ze względu na wysokie koszty przygotowania projektów, co może zniechęcać do inwestowania. Barierą właściwego rozwoju OZE jest brak kompetencji wśród uczestników rynku - wynika z debaty "Energetyka prosumencka" zorganizowanej podczas Wschodniego Kongresu Gospodarczego 2015.
- Tereny wiejskie i małomiasteczkowe to jedna wielka elektrownia i powinniśmy dzisiaj widzieć tę elektrownie jako chmurę rozproszonych źródeł, które tworzą nową doktrynę bezpieczeństwa energetycznego, czyli budowanego od dołu - od gospodarstwa domowego, gospodarstwa rolnego, od małego przedsiębiorstwa- przekonywał Andrzej Kassenberg, prezes Instytutu na rzecz Ekorozwoju.
Prezes Kassenberg podkreślał znaczenie rozwoju energetyki rozproszonej m.in. w kontekście zmian klimatycznych, nawiązując do sierpniowych ograniczeń w dostawach energii w Polsce.
- Bezpieczeństwo energetyczne powinno być budowane od strony dużych systemów i małych, przy czym małe stają się coraz bardziej ważne. Niestety, tej równoprawności budowania systemów nie widać w dokumentach rządowych, a zwłaszcza w ostatnim projekcie polityki energetycznej Polski do 2050. Powinniśmy stworzyć taki dokument, który równoważyłby obydwa wskazane kierunki budowy bezpieczeństwa energetycznego - dowodził Kassenberg.
Polityka centralna dotycząca przyszłości energetyki rozproszonej pozostawia więc, jak widać, ciągle niedosyt i podobnie regulacje, które niesie ze sobą ustawa o OZE. Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej, oceniał, że aukcje OZE w segmencie powyżej 1 MW, ze względu na warunki dostępu do aukcji, sprzyjają głównie koncernom energetycznym, a aukcje w segmencie do 1 MW określił jako nader ryzykowne, ze względu na wysokie koszty przygotowania projektów do aukcji , nawet do 20 proc.
- Jest jednak mała szczelina w tej ustawie, z którą rząd walczył, a jest to system cen gwarantowanych dla źródeł o mocy do 10 kW. To rozwiązanie dotyczy jednak tylko 800 MW i nie obejmuje wielu mechanizmów, które powinno obejmować, a w tym kwestii podatkowych. Bardziej wierzę w działania i środki województwa podlaskiego niż w ustawę o OZE - wskazywał prezes Wiśniewski.
Problemy wynikające z reglamentowania wsparcia dla inwestycji w OZE nie zachęcają do inwestycji, ale jak podkreślał Piotr Banaszuk, kierownik Katedry Ochrony i Kształtowania Środowiska Politechniki Białostockiej bardzo istotny jest też problem braku kompetencji związanych z OZE.
- Prosument nie wie, jaką chciałby mieć instalacje, sprzedawca jest bardziej sprzedawcą niż inżynierem, ale nasze województwo rocznie wydaje na energię ponad 5 mld zł rocznie, więc nie ma innego wyjścia, jak produkować energię na miejscu, korzystając z własnych zasobów. Możemy rozwijać właściwie wszystkie rodzaje źródeł energii, a ze względu na słabe sieci musimy się troszczyć o odbiór mocy na miejscu - wskazywał Banaszuk.
Wojciech Trzasko, występujący m.in. w roli przewodniczącego rady Północno-Wschodniego Klastra Energetycznego, oceniał, że sukces energetyki rozproszonej wymaga współpracy wielu środowisk, a w tym nauki i samorządu oraz, że rolnicy raczej nie będą próbowali korzystać z aukcji do 1 MW, a bardziej będą zainteresowani rozwiązaniami regionalnymi.
- Rolnicy są teraz bez kapitałów własnych, bo muszą spłacać kredyty zaciągnięte na modernizację gospodarstw. Jedyne wyjście dla nich to wsparcie inwestycji środkami unijnymi lub z budżetu województwa - stwierdził Trzasko.
Przebieg debaty wykazał, że słabość energetyki rozproszonej w Polsce, co przejawia się zarówno w niewielkiej liczbie instalacji prosumenckich, stosunkowo wysokich cenach instalacji i braku kompetencji, to w olbrzymim stopniu kwestia polityki energetycznej, która przez lata nie widziała miejsca dla energetyki rozproszonej. Zupełnie inaczej było i jest w Niemczech, gdzie obywatele uzyskali, czy wywalczyli, dobre warunki inwestowania w energetykę oparte na taryfach gwarantowanych.
- Teraz 40 proc. źródeł OZE jest w rękach osób prywatnych, a głównie rolników, którzy korzystają z paneli PV i mają również warunki do budowy farm wiatrowych. Energetyka obywatelska to jest ruch bardzo widoczny w Niemczech i to wyjaśnia dlaczego mogą powstawać i funkcjonować spółdzielnie energetyczne - mówiła Silke Karcher, naczelnik Wydziału ds. Podstawowych Aspektów Europejskiej Polityki Klimatycznej i Energetycznej Ministerstwa Śodowiska, Ochrony Przyrody i Bezpieczeństwa Projektów Atomowych Niemiec.
Wolfgang Degelmann z Federalnego Stowarzyszenia na rzecz Ochrony Środowiska (BUND Naturschutz Bawaria) oceniał, że z doświadczeń niemieckich można przeszczepić na polski grunt sporo wiedzy o OZE dotyczącej m.in. samoorganizacji obywateli w celu produkcji prądu, czy ciepła. Degelemann podkreślił też znaczenie ekonomiczne takich inicjatyw.
- Pieniądze nie trafiają do RPA, Rosji, czy Norwegii. Uważamy, że to jest doskonały pomysł, żeby zatrzymać pieniądze na naszym terenie - wskazywał Wolfgang Degelmann.
Przy czym uczestnicy dyskusji wskazywali, że raczej należy mówić o adaptacji, a nie o prostym kopiowaniu niemieckich rozwiązań. Także dlatego, że na przykład, o czym informował prezes Wiśniewski, w Niemczech właściciele instalacji nie płacą za przyłączenia do sieci i nie ponoszą kosztów bilansowania handlowego.
- Patrząc na Podlasie, czy całą Polskę widzę, że są dobre warunki wiatrowe, słoneczne oraz dobre rolnictwo, a od kilku miesięcy jest też dobry system wsparcia dla małych instalacji. Nie widzę żadnego powodu, żeby czekać na lepsze rozwiązania. Mogę powiedzieć- zacznijcie działać od razu - dodał Degelmann.
Prezes Kassenberg ocenił, że tym co mogłoby służyć budowie bezpieczeństwa energetycznego z wykorzystaniem zarówno energetyki wielkoskalowej jak i rozproszonej i o co warto jego zdaniem zabiegać to tzw. ekologiczna reforma podatkowa ( zwiększenie obciążeń podatkowych w przypadku użytkowania zasobów nieodnawialnych i zmniejszenie kosztów pracy). Przy czym, jak podkreślał Kassenberg, w rozwoju OZE nie tylko o bezpieczeństwa energetyczne chodzi.
- To jest kwestia dostrzeżenia szansy na uzyskanie konkurencyjności na świecie i zrozumienia, że OZE to jest gospodarczy motor napędowy. Mamy jeszcze szanse, żeby te atuty OZE wykorzystać. O rozwoju OZE należy myśleć strategicznie, a nie tylko pod kątem ochrony środowiska, czy bezpieczeństwa energetycznego - przekonywał Kassenberg.