Eksperci Polski i Komisji Europejskiej porównają finansowe skutki wprowadzenia handlu emisjami dwutlenku węgla - poinformowali minister środowiska prof. Maciej Nowicki i unijny komisarz ds. środowiska Stawros Dimas.
Minister środowiska powiedział, że rozmowy dotyczyły systemu obszarów chronionych Natura 2000, ustawy o ocenach oddziaływania na środowisko inwestycji, poznańskiej światowej konferencji na temat zmian klimatu i pakietu energetyczno-klimatycznego Unii Europejskiej.
Komisja Europejska przedstawiła 23 stycznia pakiet propozycji, dotyczący m.in. zmniejszenia emisji CO2. Zakłada on, że do 2020 roku z 8,5 do 20 proc. ma wzrosnąć udział energii odnawialnej w UE, a emisje CO2 spaść o 20 proc. w porównaniu z rokiem 1990. W Polsce 15 proc. zużywanej energii ma w 2020 roku pochodzić ze źródeł odnawialnych. Obecnie ich wykorzystanie wynosi w Polsce 7,2 proc. Emisje CO2 branż objętych systemem handlu emisjami ETS mają być mniejsze o 21 proc. w porównaniu z rokiem 2005.
Komisja zaproponowała, by już od 2013 roku elektrownie musiały kupować 100 proc. pozwoleń na emisje CO2 na unijnym rynku handlu emisjami. Polska chciałaby, by sektor energetyczny powinien mieć możliwość stopniowego dochodzenia do 100 proc. poziomu uprawnień nabywanych przez aukcje. Może to spowodować wzrost cen energii elektrycznej w Polsce o co najmniej 70 proc.
Po spotkaniu z prof. Nowickim, Dimas podkreślił, że nie on, a Parlament i Rada Europejska będą podejmowały ostateczne decyzje w sprawie handlu emisjami. Przypomniał, że Polska jako duży kraj UE może na tę politykę mieć wpływ.
Zaznaczył, że pieniądze uzyskane na aukcjach nie wyjdą poza kraj członkowski, a dodatkowo 10 proc. wszystkich uzyskanych środków będzie zasilało regiony UE o najmniejszych dochodach. Z tych środków Polska będzie mogła uzyskać również dodatkowe środki - zapewnił.
Wcześniej - podczas spotkania z parlamentarzystami - Dimas podał, że Polska mogłaby uzyskać 1 mld euro rocznie z podziału części uprawnień do emisji dwutlenku węgla (CO2) od bogatych państw Unii Europejskiej.
Przekonywał, że ograniczenie puli emisji na aukcjach spowoduje zmniejszenie środków, które będzie można skierować na poprawę sytuacji osób o niskim poziomie dochodów, na pozyskanie czystszych technologii przemysłowych czy szkolenia i edukację promującą ograniczenie emisji gazów cieplarnianych.
Pytany o skargę Polski do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości na ustalony przez Komisję Europejską poziom emisji CO2 dla naszego kraju na lata 2008-12, bronił stanowiska komisji. Powiedział, że poziom był ustalony na podstawie danych za 2005 r.
"Sprawdziliśmy kolejne lata - 2006 i 2007 - i poziom ten nie odbiega zasadniczo o tego, który był w 2005" - powiedział. Zaznaczył, że Komisja ograniczyła wszystkim krajom poziomy emisji, ale jednocześnie wyznaczyła limity pozwalające na dalszy rozwój gospodarczy.
Dimas podkreślił, że grudniowe spotkanie państw stron konwencji klimatycznej ONZ w Poznaniu powinno być pierwszym mocnym krokiem do przyjęcia rok później w Kopenhadze nowego światowego porozumienia o emisji gazów cieplarnianych. "W grudniu oczy świata będą zwrócone na Poznań. Świat potrzebuje sukcesu tego spotkania, potrzebnego do osiągnięcia porozumienia w 2009 r. w Kopenhadze" - zaznaczył.
Zobacz także 1 mld euro rocznie dla Polski z podziału uprawnień do emisji CO2
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Eksperci Polski i KE porównają finansowe skutki handlu emisjami CO2