Najbardziej zaangażowana w przygotowania do budowy morskich farm wiatrowych jest Polenergia, spółka kontrolowana przez Kulczyk Investments
Fot. ShutterstockBez szumnych deklaracji i trochę po cichu rząd postanowił bardzo mocno zaangażować się w rozwój morskiej energetyki wiatrowej. Świadczą o tym ostatnie deklaracje przedstawicieli Enei i Orlenu. Od dawna o morskiej energetyce wiatrowej mówi PGE.
PGE do 2030 r. może mieć morskie farmy wiatrowe o mocy ok. 2,5 tys. MW.
- Jest jednak jeszcze bardzo dużo znaków zapytania na tej drodze, więc przyjmijmy, że to nasz apetyt - komentuje te plany prezes PGE Henryk Baranowski.
Niedawno PGE Energia Odnawialna rozpoczęła dwuletnią kampanię pomiarową wietrzności na Morzu Bałtyckim. Badania przeprowadza za pomocą pływającego Lidaru w odległości około 32 km od Łeby, w rejonie posadowienia planowanej morskiej farmy wiatrowej Baltica.
Więcej o tym projekcie czytaj tu: PGE bada Lidarem wietrzności na Bałtyku
PGE informuje, że szacowany obecnie koszt budowy morskiej farmy wiatrowej o mocy około 1000 MW to 12-14 mld zł. Jedna trzecia tej kwoty to koszt przyłączenia farmy do sieci elektroenergetycznej.
- Jeżeli osiągnęlibyśmy status „ready to build” w 2021 roku, to byłoby bardzo dobrze - deklaruje Henryk Baranowski.
Dość niespodziewanie o zainteresowaniu morskimi farmami wiatrowymi mówią też przedstawiciele grupy Enea.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
Ferdynand Barbasiewicz, 28.03.2018 21:57