Rząd naciska na energetyków, żeby powściągnęli apetyty na podwyżki cen prądu. Projektu ustawy, który zmuszałby elektrownie do sprzedaży energii przez giełdę, na razie jednak nie ma.
W pakiecie antykryzysowym znalazła się więc propozycja, by elektrownie miały obowiązek sprzedawać energię poprzez giełdę energii, tak aby rynek był przejrzysty.
W czwartek w kancelarii premiera szef doradców Donalda Tuska Michał Boni spotkał się z energetykami, żeby porozmawiać z nimi o cenach prądu. Na spotkaniu był też prezes URE Mariusz Swora. Do porozumienia jednak nie doszło.
Według informacji "Gazety Wyborczej" energetycy tłumaczyli, że ceny prądu rosną, bo kopalnie podwyższają ceny węgla, elektrownie muszą kupować uprawnienia do emisji CO2, a także zieloną energię ze źródeł odnawialnych, która jest droższa. W dodatku elektrownie potrzebują gigantycznych pieniędzy na nowe inwestycje, bez których wkrótce zabraknie nam prądu.
Jak pisze "Gazeta" energetycy tłumaczą też, że obowiązkowy handel przez giełdę już od przyszłego roku spowoduje chaos.
Posłowie PO zapowiadają własną inicjatywę w tej sprawie. Szef sejmowej podkomisji ds. energetyki Andrzej Czerwiński powiedział w czwartek, że w ciągu najbliższych dwóch tygodni zgłosi projekt ustawy o przymusie giełdowego handlu energią, ale zastrzegł, że bez zgody rządu projekt nie powstanie.
Jednak według "Gazety" wątpliwości w sprawie przymusu ma też resort gospodarki, który odpowiadałby za przygotowanie rządowego stanowiska.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Energetycy negocjują z rządem