Jedynie 10 proc. nieruchomości pod infrastrukturę energetyczną ma uregulowany stan prawny. Niektóre firmy z branży zawiązały milionowe rezerwy, przygotowując się do wypłacenia odszkodowań właścicielom gruntów z liniami przesyłowymi - podaje "Parkiet".
Kancelarie odszkodowawcze notowane na GPW pracują już dla właścicieli gruntów domagających się odszkodowań, m.in Votum prowadzi kilkaset takich spraw. Prezes tej kancelarii szacuje średnią wartość roszczenia na kilkadziesiąt tys. zł, inna kancelaria - EuCo - przyznaje, że najwyższe roszczenie, którym się zajmuje, opiewa na wartość 71 tys. zł. Dotyczy ono zmniejszenia wartości nieruchomości ze względu na przeprowadzenie przez jej teren linii energetycznej - czytamy w "Parkiecie".
Raporty finansowe PGE czy Tauronu za 2010 r. nie wykazują wzrostu rezerw na ewentualne odszkodowania. Szczególnie narażona na roszczenia może być Energa, której działalność bazuje mocno na wykorzystywaniu linii średnich i niskich napięć.
Wyniki Enei w IV kw. 2010 r., które były poniżej oczekiwań, pokazały, jak istotnie odszkodowania za grunty mogą wpłynąć na działalność energetycznej spółki. Rezerwy spółki z tego tytułu zwiększyły się w 2010 r. o 120,8 mln zł z 87 mln zł w 2009 r.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Energetyka mierzy się z roszczeniami za grunty