Rozwój energetyki prosumenckiej mógł stworzyć w Polsce rynek mikroinstalacji OZE o wartości ponad 26 mld zł do 2020 r. Jednak już wiadomo, że tak się nie stanie.
Jak podkreślił Maciej Stryjecki, prezes Fundacji na rzecz Energetyki Zrównoważonej, a także członek Społecznej Rady ds. Rozwoju Gospodarki Niskoemisyjnej, energetyka prosumencka to energia przyszłości.
Mikroinstalacje OZE to źródła wytwarzania energii elektrycznej o mocy nie większej niż 40 kW, a także do 120 kW w przypadku energii cieplnej. Stryjecki wskazał szereg korzyści, które mogłaby uzyskać Polska przy masowym rozwoju tego typu instalacji.
Po pierwsze energetyka prosumencka to zwiększenie bezpieczeństwa energetycznego na poziomie lokalnym. Po drugie -mniejsze obciążenie dla sieci elektroenergetycznych. Po trzecie - zmniejszenie strat w przesyle energii. Po czwarte - roczna redukcja emisji CO2 o 75 mln ton.
Stryjecki, powołując się na wyliczenia Instytutu Energetyki Odnawialnej z 2013 r., podkreślił, że w perspektywie 2020 r. energetyka prosumencka mogłaby stworzyć nowe miejsca pracy oraz rynek inwestycji o wielomiliardowej wartości.
- Chodzi o 26,5 mld zł na urządzenia, serwis czy doradztwo, a także ok. 53 tys. miejsc pracy. Tych liczb nie uda się nam jednak osiągnąć, a powodem jest trzyletnie opóźnienie w pracach nad ustawą o OZE - zaznaczył Stryjecki.
W efekcie w Polsce trudno prognozować taki rozwój mikroinstalacji jak w Niemczech, gdzie prosumentów jest już ponad dwa miliony.
Stryjecki wskazał, że kluczowy dla energetyki prosumenckiej będzie także wsparcie w postaci dotacji, tzn. programu „Prosument” prowadzonego przez NFOŚGiW, a także Norweskiego Mechanizmu Finansowego i funduszy UE.
Tomasz Elżbieciak
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Energetyka prosumencka mogła dać 26 mld zł inwestycji