Do 30 września Krajowy Administrator Systemu Handlu Uprawnieniami do Emisji (KASHUE) ma rozdzielić między branże przydzieloną Polsce przez Komisję Europejską (KE) pulę uprawnień do emisji CO2 na lata 2008-12. To państwowa energetyka ma dostać największy limit emisji C02. Cementownie i zakłady wapiennicze biją na alarm.
Przegranymi będą więc te sektory, które najwięcej zainwestowały w ograniczanie emisji. Branża cementowa zaapelowała do premiera o analizę zagrożeń związanych z niewłaściwym rozdziałem limitów CO2 oraz opracowanie nowej metody rozdziału.
Zgoda na propozycję KASHUE oznaczałaby, że cementownie mogłyby wyprodukować 12,9 mln ton cementu rocznie, ponad 30 proc. mniej, niż wynosi szacowane zapotrzebowanie w 2008 r. Oznaczałoby to dla branży powrót do czasów dekoniunktury na rynku budowlanym z 2001 r. Moce cementowni to 17-18 mln ton - wylicza dziennik.
Problem małych limitów dotyczy też hut szkła, stali, przemysłu ceramicznego i chemicznego. Także producenci wapna biją na alarm.
- Decyzja KASHUE oznacza dla branży wapienniczej zmniejszenie możliwości emisji C02 o 22 proc. w stosunku do 2007 r. Brakujące ilości trzeba będzie dokupić, bo wyczerpaliśmy możliwości redukcji emisji dzięki unowocześnieniu produkcji. To wpłynie na cenę produktów. Drugim wyjściem jest ograniczenie produkcji, ale tylko w I półroczu zapotrzebowanie wzrosło o 27 proc., wobec podobnego okresu 2006 r. - uważa w "PB" Tomasz Laskowski, dyrektor w Lhoist Polska.
Przemysł apeluje do energetyki, by to ona wzięła na swoje barki konieczność dokupowania brakujących ilości CO2. Choćby dlatego że będzie mieć silniejszą pozycję w negocjacjach na międzynarodowym rynku handlu emisjami.
- Cały przemysł korzysta z energii elektrycznej. Koszt zakupu uprawnień zwrócimy energetyce w cenie prądu - mówi w dzienniku Tomasz Laskowski.
- Energetyka nie ma możliwości zrekompensowania sobie kosztów zakupu uprawnień do emisji CO2 w cenach energii. Choć ceny dla odbiorców końcowych są stałe, w hurcie spadają. Tak będzie do 2010 r., bo na razie wciąż mamy nadwyżkę mocy. Być może później sytuacja się zmieni - mówi Jan Kurp, prezes Południowego Koncernu Energetycznego.
Jego zdaniem, energetyka nie ma też prostych możliwości obniżenia emisji CO2. - Inwestycje w nowe moce o niższej emisji CO2 wymagają potężnych nakładów, a przyznawane limity uprawnień są również niższe, co nie pozwala odzyskać poniesionych kosztów - twierdzi w "Pulsie Biznesu" Jan Kurp.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Energetyka wygra walkę o limity CO2