- Nasz sygnał, że nie rezygnujemy z planów atomowych, był czytelny - mówi Hanna Trojanowska, pełnomocnik rządu ds. energetyki atomowej w rozmowie z portalem wnp.pl
– Cokolwiek będzie się działo w celu poprawienia bezpieczeństwa istniejących elektrowni jądrowych, będzie przez nas absolutnie aprobowane. Sądzę jednak, że te decyzje miały w jakiejś mierze podłoże polityczne dla zamanifestowania dbałości o bezpieczeństwo jądrowe. Ale akurat kwestia bezpieczeństwa jądrowego i ochrony obiektów jądrowych jest przedmiotem ustawicznej kontroli i troski dozorów jądrowych i operatorów obiektów energetyki jądrowej. To jeden z elementów odpowiedzialności przemysłu jądrowego.
Chodzi o wyciągniecie wniosków z analiz dotyczących odporności eksploatowanych w Europie elektrowni jądrowych na sytuacje wykraczające poza podstawy projektowe przyjęte dla tych elektrowni, a spowodowane skrajnymi oddziaływaniami zewnętrznymi.
I chociaż nowoczesne technologie jądrowe o najwyższych standardach bezpieczeństwa, jakie będą mogły być zastosowane w polskich elektrowniach jądrowych, są zaprojektowane tak, by poradzić sobie z następstwami, jakie wywołał kataklizm w japońskiej elektrowni Fukushima, to każda lekcja płynąca z doświadczeń japońskich będzie przedmiotem analiz i spowoduje doskonalenie stosownych procedur.
Czego się zatem przestraszyli politycy decydując o testowaniu elektrowni w Europie ?
– Po trzęsieniu ziemi w Japonii dyskusję zainicjowali przede wszystkim Niemcy, mając przed sobą perspektywę wyborów do parlamentów niektórych krajów związkowych. W tym kraju cześć obywateli ma negatywny stosunek do energii jądrowej, choć eksploatacja niemieckich elektrowni jądrowych prowadzona jest z najwyższa starannością.
Potencjalni dostawcy technologii jądrowych dla Polski dzwonili do pani z pytaniem, co dalej z energetyką jądrową w Polsce ?
– Nie. Nasz sygnał, że nie rezygnujemy z planów atomowych był czytelny. Powiedziałam o tym również na spotkaniu u komisarza Oettingera, w którym brali udział także przedstawiciele przemysłu jądrowego.
Awaria elektrowni Fukushima była następstwem kataklizmu, ale mimo to wywołała dyskusje o przyszłości energetyki jądrowej. Dlaczego ?
– Europa poszukuje dziś miejsca między fobią związana z emisją CO2, a fobią jądrową. Jedni boją się skutków klimatycznych i gospodarczych emisji gazów cieplarnianych, inni – energetyki jądrowej uznając ją za kosztowną i ryzykowną. Nie sposób dzisiaj mówić o wdrażaniu energetyki jądrowej nie uwzględniając europejskiej dyskusji na temat przyszłości energetyki w ogóle.
Jesteśmy w specyficznej sytuacji, bo z programem jądrowym w Polsce startujemy od samego początku, jesteśmy na etapie tworzenia „oprzyrządowania” regulacyjnego i organizacyjnego, które dopiero będzie umożliwiać podejmowanie decyzji o stosownych inwestycjach.
Każdy moment jest dobry na dyskusję merytoryczną, ale bez fachowej oceny prac stabilizujących stan uszkodzonych reaktorów w Fukushimie i wniosków z tego płynących dla przemysłu jądrowego - taka dyskusja o przyszłości energetyki jądrowej będzie zbyt emocjonalna.
Czym zatem jest pani zdaniem festiwal opinii o energetyce jądrowej, który się odbył po katastrofie w Japonii ?
– Obecnie wygłaszane opinie to swoisty polityczno-intelektulany drybling między faktami i domniemaniami. Dzisiaj wiemy z relacji służb elektrowni, że reaktory w Fukushimie zostały automatycznie wyłączone i awaryjnie chłodzone do momentu, w którym tsunami zmyło zbiorniki z olejem napędowym do silników diesla, co spowodowało brak zasilania i w efekcie brak chłodzenia reaktora. Brak możliwości odbioru ciepła spowodował uszkodzenie prętów paliwowych i topienie rdzenia reaktora.
W dzisiejszych nowoczesnych technologiach trzeciej generacji prawdopodobieństwo takiej awarii jest tysiąckrotnie mniejsze, w porównaniu do generacji drugiej, dzięki zastosowaniu niewymagających zasilania elektrycznego układów (pasywnych) lub zwielokrotnienia (redundancji) układów bezpieczeństwa.
Jak zadziałały wydarzenia w Japonii na jądrową część Unii Europejskiej ?
– Paradoksalnie, wydarzenia w Japonii zadziałały w większości krajów europejskich eksploatujących elektrownie jądrowe jak szczepionka. Zdajemy sobie sprawę jak poważna jest sytuacja w japońskiej elektrowni dotkniętej kataklizmem, pamiętamy jednak, że dzięki energetyce jądrowej Japonia uniknęła humanitarnej katastrofy.
W wyniku trzęsienia ziemi i tsunami w Japonii uszkodzonych zostało 21 obiektów energetyki konwencjonalnej, w tym elektrownie węglowe i gazowe. Tsunami rozmyło bowiem linie kolejowe, oraz poważnie uszkodziło gazociągi, co w konsekwencji sparaliżowało dostawy paliw do elektrowni. Sytuację w Japonii po trzęsieniu ziemi ratują wciąż działające elektrownie jądrowe.
Mając świadomość, że w Europie takie kataklizmy nie mogą się zdarzyć, bo inne są uwarunkowania sejsmiczne w tej części świata. Sytuację japońskiej energetyki po katastrofie spowodowanej ekstremalnymi zjawiskami przyrody należy oceniać z odpowiednim dystansem. Heroizm i poświęcenie służb elektrowni Fukushima dla stabilizacji stanu uszkodzonych reaktorów zasługuje na najwyższy szacunek i podziw. Dotyczy to także służb organizujących prewencyjną akcję ewakuacyjną ludności zamieszkałej w okolicy elektrowni, których profesjonalizm i opanowanie pozwoliły na jej sprawne przeprowadzenie.
Rozmawiał: Ireneusz Chojnacki
O planach wobec energetyki jądrowej w Polsce będzie mowa podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego. Sesję „Energetyka atomowa” zaplanowano na 18 maja, w godz, 11.30-13.30. Szczegółowy program na www.eec2011.eu
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Fukushima jak szczepionka