Dwie duże elektrownie w Gdańsku zamiast jednej? Władze miasta nie widzą przeszkód. Inwestorów jest czterech. Lokalizacji siedem.
Władze miasta przedstawiły zainteresowanym aż siedem potencjalnych lokalizacji elektrowni. Trzy mają ich pozytywną rekomendację. - Pozostałe oceniliśmy negatywnie głównie z uwagi na bliskość obiektów lub terenów chronionych - wyjaśnia Wiesław Bielawski, zastępca prezydenta Gdańska.
Jedna z czterech działek z negatywną rekomendacją to teren należący do Siarkopolu, który był pierwotnie na celowniku inwestorów. Zdaniem władz miasta, dyskwalifikuje go bliskość zabytkowej Twierdzy Wisłoujście.
- Ruch jest teraz po stronie inwestorów. Muszą ocenić nasze propozycje pod kątem ich potrzeb - bliskości wody, połączenia z krajowym systemem energetycznym, możliwości dostawy i składowania węgla. Gdy to zrobią i zadeklarują zainteresowanie lokalizacją, w ciągu kilku miesięcy przygotujemy przetarg - zapowiada Wiesław Bielawski.
Z nieoficjalnych rozmów "PB" z inwestorami wynika, że na gdańskich działkach można postawić nie jedną, lecz dwie duże elektrownie. Oznaczałoby to, że zamiast jednej budowy, która w pierwszym etapie pochłonęłaby około 1 mld EUR, a w kolejnym drugie tyle, mogłyby ruszyć dwie. Zatem łączne nakłady sięgnęłyby 15 mld zł. Władzom Gdańska ten pomysł się podoba. To większe wpływy z podatków do miejskiej kasy.
- Jeśli inwestorzy będą zainteresowani takim rozwiązaniem, a operator systemu przesyłowego nie będzie miał zastrzeżeń, nie widzę przeszkód - dodaje wiceprezydent.
PSE Operator na razie nie przesądza, czy w Gdańsku są możliwości przyłączenia do sieci dwóch dużych elektrowni. Najpierw musi znać konkrety.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Gdańsk może zostać potęgą energetyczną