Żarnowiec w woj. pomorskim, Gryfino w zachodniopomorskim, Bełchatów w łódzkim - coraz więcej miejscowości chce mieć u siebie elektrownię atomową.
Pierwsze było Pomorze. Marszałek województwa Jan Kozłowski i rada gminy Gniewino już kilka miesięcy temu poprosiły premiera Donalda Tuska, żeby elektrownię wybudować w woj. pomorskim. Konkretnie w Żarnowcu, gdzie w latach 80. miała powstać pierwsza polska elektrownia atomowa. Wówczas mieszkańcy byli przeciw, dziś sytuacja się zmieniła. - Elektrownia jądrowa pasuje do nas idealnie. Dla tysięcy turystów będzie dodatkową atrakcją. Uchwała dotycząca poparcia dla elektrowni przeszła w radzie gminy jednogłośnie. A radni mają bezpośredni kontakt z mieszkańcami i wsłuchują się w ich głos - mówił w wywiadzie dla lokalnego wydania "Gazety Wyborczej" wójt Gniewina Zbigniew Walczak. - Naszym zdaniem elektrownia atomowa powinna powstać właśnie na północy - mówi Jerzy Andruszkiewicz, wiceprezes PSE Operatora, spółki zawiadującej siecią energetyczną w Polsce. - Tam nie ma żadnej dużej elektrowni, system energetyczny jest najsłabszy i trzeba go wzmocnić.
Kolejny kandydat to Bełchatów. Dziś jest tam największa w Polsce i w całej UE elektrownia opalana węglem brunatnym. Ale za 5 lat złoża się wyczerpią. W dziurach po kopalniach odkrywkowych powstaną dwa ogromne zbiorniki wodne (ponad sto metrów głębokości i kilkanaście kilometrów długości), które mogłyby posłużyć do chłodzenia reaktora. - Inne atuty to położenie w centrum Polski, tradycje energetyczne oraz przyzwolenie społeczne - wylicza w dzienniku prezes Kopalni Węgla Brunatnego PGE Bełchatów Jacek Kaczorowski. Inwestycja pozwoliłaby na utrzymanie miejsc pracy w regionie - dziś pracuje tam 20 tys. energetyków i górników. Położony 20 km od Bełchatowa Kleszczów dzięki kopalni węgla brunatnego jest najbogatszą gminą w Polsce.
W Wielkopolsce jest jedna duża elektrownia na węgiel brunatny - PAK w Pątnowie i Koninie. Tam jednak węgiel skończy się jeszcze szybciej niż w Bełchatowie.
W przyjętym w 1985 r. programie budowy elektrowni jądrowych planowano, że do 2000 r. obok Żarnowca zostanie uruchomiona druga elektrownia w wielkopolskiej wsi Klempicz w gminie Lubasz.
Miesiąc temu marszałek województwa Marek Woźniak zaproponował premierowi, aby elektrownia powstała w Klempiczu lub w Koninie. - Wiem, że ludzie w Klempiczu są podzieleni. Co do Konina nie mam rozeznania. Na pewno konieczne będą konsultacje społeczne, ale żeby zacząć wydawać na nie pieniądze, musi pojawić się konkretny sygnał ze strony rządu, że Wielkopolska jest poważnie brana pod uwagę - mówi "GW" Woźniak.
W Wielkopolsce po cichu liczą na to, że w grze o elektrownię atomową asem regionu będzie wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld, który pochodzi z Piły.
Do wyścigu o elektrownię jądrową przyłączyło się właśnie woj. zachodniopomorskie. List w tej sprawie od marszałka województwa i wojewody zachodniopomorskiego trafił właśnie do premiera Donalda Tuska. Pomysł popierają naukowcy z Uniwersytetu Szczecińskiego. Sygnatariusze proponują na razie trzy lokalizacje: Dolna Odra, okolice Stargardu Szczecińskiego bądź Kopań pod Koszalinem.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Gminny wyścig do atomu