Niefortunna wypowiedź wiceministra gospodarki rozzłościła inwestora, który skupował akcje pracownicze koncernu energetycznego.
Roszkowski skupował od pracowników akcje Południowego Koncernu Energetycznego. Kupował zgodnie z prawem, płacąc więcej, niż wynosiła wartość nominalna. - A teraz wysoki urzędnik państwowy nazywa mnie lichwiarzem, wykazując się elementarnym brakiem wiedzy na temat obrotu gospodarczego - oburza się na łamach "PB" profesor Roszkowski.
Zażądał od ministra publicznych przeprosin w ciągu dwóch tygodni. Jeśli ich nie uzyska, skieruje do sądu sprawę o naruszenie dóbr osobistych.
"Ponieważ jestem legalnym posiadaczem tych akcji, które nabyłem zgodnie z obowiązującym prawem po cenie znacznie przekraczającej ich wartość nominalną, uważam, że pańska wypowiedź narusza moje dobre imię jako uczestnika legalnego rynku kapitałowego” - dziennik cytuje list Roszkowskiego do Tchórzewskiego.
"Nie miałem na myśli żadnych konkretnych transakcji. Intencją moją było zwrócenie uwagi na fakt, że kupujący akcje niejednokrotnie wykorzystywali trudną sytuację osobistą sprzedających. Osoby, które dokonały zakupu akcji spółek energetycznych chciałbym przeprosić i zapewnić, że nie było moim zamiarem kogokolwiek dotknąć lub obrazić” - napisał do "Pulsu Biznesu" Krzysztof Tchórzewski.
Mianem lichwy określa się wygórowane oprocentowanie pożyczek. W Polsce, podobnie jak w wielu innych krajach, jest to zakazane - przypomniał "PB".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Inwestor PKE urażony wypowiedzią Tchórzewskiego