J. Reiter, CSM: wpływ Niemiec na politykę energetyczną UE nie jest dominujący

J. Reiter, CSM: wpływ Niemiec na politykę energetyczną UE nie jest dominujący
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

- Oczywiście Niemcy mają wpływy w Unii Europejskiej, ale w polityce energetycznej nie jest to wpływ dominujący. Niemcy poszły własną drogą, a przez to pozbawiły sie w dużej mierze zdolności przywódczych w tej dziedzinie. Teraz próbują rozmawiać z sąsiadami o skutkach Energiewende , ale nikt nie powie poważnie , że Energiewende jest modelem dla całej Unii Europejskiej - mówi Janusz Reiter, prezes Centrum Stosunków Międzynarodowych, były ambasador Polski w Republice Federalnej Niemiec.

"Energetyka w Polsce i w Niemczech" to debata, która odbędzie się 14 maja br. podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Rola Niemiec w Unii Europejskiej jest nie do przecenienia, a zatem, czy polityka energetyczna Niemiec ma znaczenie dla całej Unii Europejskiej, w tym wpływ na regulacje unijne w obszarze energetyki?

- Oczywiście Niemcy mają wpływy w Unii Europejskiej, ale w polityce energetycznej nie jest to wpływ dominujący. Niemcy poszły własną drogą, a przez to pozbawiły sie w dużej mierze zdolności przywódczych w tej dziedzinie. Teraz próbują rozmawiać z sąsiadami o skutkach Energiewende , ale nikt nie powie poważnie , że Energiewende jest modelem dla całej Unii Europejskiej. Ich wpływy maja granice. Wszystko, co może sprawiać wrażenie niemieckiej hegemonii budzi ostry sprzeciw. W przypadku niemieckiej polityki energetycznej, czyli Energiewende, która zakłada odejście od energetyki jądrowej i rozwój energetyki odnawialnej na wielką skalę, pytanie nie polega na tym, czy Niemcy chciały cokolwiek narzucić Europie. Problem polega na tym, że Niemcy nie myślały o tym, co ich jednostronna decyzja będzie oznaczać dla innych krajów europejskich. Niemcy podjęły tę decyzję całkowicie w przekonaniu, że to jest wyłącznie ich wewnętrzna sprawa, ale ona rzecz jasna ma konsekwencje dla reszty Europy, bo to jest największe państwo europejskie. Nie chodzi zatem o to, że Niemcy mogą cokolwiek narzucić innym państwom w polityce energetycznej, a o to, że podjęły decyzję, do której inni, ze względu na znaczenie Niemiec, muszą się teraz odnieść.

Same Niemcy są jednolite jeśli chodzi o stanowisko w sprawie Energiewende?

- Decyzja o Energiewende została podjęta w nietypowy sposób, przy poparciu wszystkich sił politycznych. W tym sensie nikt nie ma interesu politycznego, żeby ta polityka poniosła klęskę. Czy wszyscy szczerze wierzą w sukces tej polityki , można by pewnie powątpiewać , ale poparcie deklarują wszyscy od prawa do lewa , od działaczy ekologicznych po liderów przemysłu. W samej Energiewende jest pewna wewnętrzna sprzeczność , której rozwiązanie nie będzie łatwe. Niemcy chcą gruntownie przekształcić swój system energetyczny , co musi kosztować , ale zarazem muszą utrzymać konkurencyjność przemysłu, co oznacza, że cena energii nie może nadmiernie wzrosnąć. Niemiecka polityka próbuje pogodzić te dwa interesy ,co sprawia, że wysyła czasami sprzeczne sygnały. Dla nas są ważne dwie rzeczy. Po pierwsze , ze względu na dobre stosunki z Polską , Niemcy będą unikać takich sytuacji , w których doszłoby do kolizji interesów między naszymi krajami. Po drugie , przy całej odmienności sytuacji, Niemcy rozumieją naszą troskę o utrzymanie zdolności przemysłowych i miejsc pracy, a także np. znaczenie węgla w naszej gospodarce.

Skutki Energiewende dla krajów naszego regionu są momentami zupełnie namacalne, a mam na myśli występujące od dawna tzw. przepływy nieplanowe generowane przez niemiecką energetykę wiatrową. Czy zatem dialog na temat skutków Energiewende faktycznie się toczy?

- O ile wiem, toczą sie rozmowy w sprawie przepływów nieplanowych energii i rozwiązanie jest osiągalne. Szerszy dialog energetyczny pomiędzy naszymi krajami dopiero się rozpoczyna. Obie strony dokonały własnych wyborów, w dużej mierze odmiennych, ale to nie przekreśla możliwości współpracy. Integracja systemów energetycznych Europy jest w interesie zarówno Polski jak i Niemiec. Myślę, że warto uważnie obserwować , co się dzieje w Niemczech w wyniku decyzji o wyjściu z energetyki atomowej i przebudowie całego systemu energetycznego. My nie musimy naśladować Niemców , ale ten wielki eksperyment będzie źródłem wielu ciekawych doświadczeń. Poza wszystkim jest to plan modernizacji gospodarki oparty na założeniu, że kto zmniejszy zależność od zasobów naturalnych, będzie miał potężną przewagę konkurencyjną. Przy wszystkich sprzecznościach , w które się Niemcy uwikłały, trzeba też dostrzec , jaką ogromną innowacyjność wyzwoliła ta decyzja, ile tysięcy inżynierów i naukowców rozwija owe technologie, ile powstaje firm technologicznych.

Który z nurtów - budowa gospodarki niskoemisyjnej czy obrona konkurencyjności przemysłu - bierze w Niemczech górę?

- Celem Niemiec jest, żeby te nurty pogodzić i udowodnić, że nie ma między nimi sprzeczności. Oczywiście, w praktyce jest to trudne, chociaż trzeba pamiętać, że koszt energii jest tylko jednym z czynników decydujących o atrakcyjności kraju dla inwestorów, obok wykształconych pracowników czy stabilnych ram prawnych. Szczególnie energochłonne firmy otrzymują ulgi, są zwolnione z dopłat do energii odnawialnej, co jest w Niemczech ostro krytykowane. Jestem skłonny uwierzyć, że gospodarka niemiecka wyjdzie z tej transformacji wzmocniona. Ale na pytanie, czy jest to droga otwarta także dla innych krajów, odpowiedziałbym już bardziej sceptycznie.

Co jest teraz największym problemem Energiewende?

- Jej nieelastyczność. Niemcy mają nadmiar energii z OZE i nie wiedzą co z tym zrobić. W dłuższej perspektywie będą potrzebne zarówno linie przesyłowe, aby przesyłać energię z północy na południe Niemiec, jak i możliwości magazynowania energii , ale na razie panuje chaos. Wielu aktywistów ekologicznych zgrzyta zębami, widząc, że energetyka oparta na węglu brunatnym prosperuje , bo przecież system energetyczny musi działać stabilnie a nie tylko wtedy, kiedy wieje wiatr i świeci słońce. Operatorzy elektrowni gazowych pomstują, ponieważ nie wytrzymują konkurencji ani z OZE ani z węglem brunatnym. Mimo to, nikt nie twierdzi, przynajmniej otwarcie, że decyzja o tak radykalnym zwrocie w polityce energetycznej była błędem.

Skąd zatem pana zdaniem biorą się w Polsce, czyli w kraju sąsiedzkim Niemiec, takie oceny, że niemiecka polityka energetyczna jest nietrwała, że zmiany u steru rządów Niemiec mogą oznaczać jej rewizję?

- Z nieznajomości polityki niemieckiej. Wszystkie partie polityczne poparły Energiewende, a jeśli dzisiaj się spierają to o to kto potrafi lepiej tę politykę przeprowadzić, o jakość jej wykonania, ale nie o cele. Cele są poza kontrowersjami, włącznie z decyzją o wycofaniu się z energetyki jądrowej. Nie potrafię sobie wyobrazić, żeby ktokolwiek w Niemczech tę decyzję podważył. W sensie społecznym to jest nie do pomyślenia, czyli trzeba uznać, że odejście Niemiec od energetyki jądrowej jest już stałe i że polityka niemiecka będzie traktować to jako oczywistość, a nie zastanawiać się, czy to była słuszna decyzja, czy nie, bo tego pytania już nie ma.

Nawet jeśli w Niemczech nie ma już pytania o celowość rezygnacji z energetyki jądrowej to może mimo upływu czasu warto nadal wyjaśniać dlaczego tak się stało, o co proszę, bo Polska zdaje się iść w przeciwnym kierunku.

- Nie zabrakło uranu , nie pogorszyła sie zyskowność energetyki atomowej. Skończyła się społeczna akceptacja i nie nastąpiło to jednego dnia, lecz w długim procesie od lat 70-tych. Fukushima tylko przyśpieszyła wykonanie decyzji podjętej już 10 lat wcześniej. W moim przekonaniu niezależnie od tego jak oceniać racjonalność ekonomiczną decyzji o rezygnacji z energetyki jądrowej to w sensie politycznym pani Merkel nie miała wyboru ponieważ znajdowała się pod ogromną presją społeczną. W tej sytuacji wybrała ucieczkę do przodu. Zamiast pozostawać pod stałą presją opinii publicznej i opozycji zarzucających jej, że nie potrafi odpowiedzieć na wyzwania świata podjęła decyzję jaką podjęła i zyskała silny mandat do tego, żeby powiedzieć społeczeństwu, że OK., nie będzie energetyki jądrowej, to będzie kosztować, ale w końcu wszyscy tego chcieliśmy.

Niemiecka polityka energetyczna to bardziej działania wynikające z zamiaru przeciwdziałaniu zmianom klimatu, czy raczej bardziej pragmatyczny kurs mający na celu wzrost niezależności energetycznej?

- Polityka klimatyczna nie mobilizuje już ludzi tak jak kiedyś, ale jednocześnie ekologia stała się częścią świadomości społeczeństwa i jest obecna na codzień w życiu publicznym. Żaden producent nie może tego zlekceważyć. Ten produkt, który zostanie uznany za "zielony" , zyskuje przewagę nad innymi. Zmiana preferencji społecznych ma oczywiście ograniczenia, zwłaszcza w słabszych warstwach, ale jest to czynnik, którego nie może lekceważyć ani polityka ani gospodarka . Zielona gospodarka to hasło , które brzmi jak jakaś poprzemysłowa idylla, ale w rzeczywistości jest to wizja gospodarki rozwijającej sie w sposób zrównoważony, mniej uciążliwy dla środowiska . Cel jest godny poparcia, ale drogę do niego każdy kraj musi sam wytyczyć.

Czy zważywszy na przykład polskie weta wobec zaostrzania celów redukcji CO2 to polskie i niemieckie interesy energetyczne są bardziej rozbieżne niż wspólne?

- Polskie weta były, ale to nie był spór między Polską a Niemcami, a spór między Polską a znaczną częścią Unii Europejskiej, przede wszystkim Komisją Europejską. W tym sporze część niemieckiej polityki w gruncie rzeczy po cichu nam sprzyjała. Trzeba przyjąć do wiadomości, że w tej sprawie Berlin nie będzie nas ostentacyjnie popierał. Tu jest mimo wszystko przestrzeń do pewnej współpracy . Nie ma jej w sprawach energetyki jądrowej . Tu możemy spokojnie pozostać przy własnych, rozbieżnych zdaniach. Ani my nie musimy Niemców przekonywać, że postąpili nierozsądnie , rezygnując z elektrowni jądrowych, ani oni nas, że budowanie naszych jest ciężkim błędem. Sprawa gazu łupkowego jest też oceniana inaczej w Polsce i Niemczech, ale Niemcy do gazu łupkowego drogi sobie nie odcięły. Poza tym nasze systemy elektroenergetyczne są połączone i mogą być lepiej połączone, co leży w interesie jednej i drugiej strony, bo łatwiej będzie te systemy stabilizować jeśli będą zintegrowane. Ponadto w obu krajach węgiel jest częścią miksu energetycznego, oczywiście na inna skalę, ale energetyka węglowa w Niemczech będzie jeszcze długo na tyle silna, że z nią się trzeba liczyć. To znaczy, że Niemcy sprawy energetyki węglowej rozumieją i to jest też coś co nas łączy. Polska i Niemcy mają pytanie jak zapewnić węglowi miejsce w gospodarce, w energetyce przyszłości w sposób zgodny z zasadniczymi kierunkami polityki klimatycznej, a UE od tej polityki nie odejdzie. Może jej nie zaostrzać , ale jej nie pogrzebie.

Skąd taka pana pewność w tej sprawie?

- Zmiany klimatyczne są wielkim wyzwaniem dla świata .Czy polityka klimatyczna UE jest najlepszą odpowiedzią na to wyzwanie, co do tego można mieć wątpliwości. Stany Zjednoczone w ubiegłym roku zmniejszyły emisje CO2 i to dzięki gazowi z łupków. Węgiel, którego Amerykanie nie spalili, został sprzedany do innych krajów, również europejskich, gdzie w konsekwencji wzrosły emisje dwutlenku węgla. Co z tego wynika? Znaczna część europejskich elit jest wrogo nastawiona do węglowodorów i propaguje wyłącznie OZE. Jeśli się dąży do perfekcji, rezygnuje się z możliwości poprawy, a na końcu nie osiąga niczego. W tym sposobie myślenia nie ma na przykład miejsca na węgiel, nawet jeżeli ten byłby spalany bezemisyjnie. Z tego samego powodu odrzuca sie gaz z łupków, który daje wprawdzie poprawę, ale oddala świat, wedle tego sposobu myślenia, od pożądanej doskonałości. W Niemczech ten nurt też istnieje, ale jest też nurt pragmatyczny. Od polityki klimatycznej można oczekiwać większej elastyczności, ale ambicja przekształcenia gospodarki na niskoemisyjną jest sensowna.

Obywatele Niemiec protestowali przeciwko pomysłowi budowy elektrowni jądrowej w Polsce, a skoro polityka jest także emanacją postaw społecznych to czy energetyka jądrowa może być potencjalnie kością niezgody między Polską a Niemcami?

- Jest to ograniczone ryzyko. W Niemczech niechęć do energii atomowej ma czasami zabarwienie moralistyczne i może prowadzić do misjonarskich zapędów , ale niemiecka polityka nie zamierza się poddać takim naciskom. Niemcom to nie przysporzyłoby popularności w Europie, a w dodatku byłoby bezskuteczne. Tego typu decyzje każdy kraj podejmuje samodzielnie. Poza tym większość Niemców wie, że naciski w tej sprawie mogłyby zrujnować stosunki z Polską, na których im z wielu powodów zależy.

Skoro tak jest, że Niemcy nie mają powodu żeby stosunki z Polską, czy innymi swoimi sąsiadami narażać na szwank przez forsowanie swojej polityki energetycznej to dlaczego ciągle są, jak mi się wydaje, obawy, że jednak Niemcy będą próbowali swój model narzucać?

- Jeśli coś budzi wątpliwości i obawy w Europie, zwłaszcza południowej, to forsowany przez Niemcy kurs oszczędnościowy , tzw. austerity, z którą my na ogół się zgadzamy. Ceną , jaką Niemcy płacą za jednostronne decyzje w sprawie polityki energetycznej jest właśnie mniejszy wpływ na kurs całej UE. Nie ma żadnego modelu, jest eksperyment. Jeśli on się powiedzie, można będzie mówić o modelu, którego jednak nawet wtedy nikt nie będzie kopiował w skali 1:1. Trzeba jednak pamiętać , że tzw. Energiewende to nie jest jednorazowa decyzja, lecz długi proces, a jego sukces albo porażka wcale nie muszą być dla wszystkich oczywiste. Z polskiego punktu widzenia pytanie o model nie jest dziś najważniejsze. Lepiej się skupić na tym, co można wspólnie zrobić. A przy okazji Niemcy mogą być dla nas źródłem wielu ciekawych doświadczeń. Sektor OZE może być w Polsce mniejszy niż w Niemczech, ale problem, jak go zintegrować z całym systemem energetycznym, mają oba kraje. Współpraca Polski i Niemiec nie wymaga jednomyślności w poglądach, lecz przekonania, że jako sąsiedzi mamy wiele wspólnych interesów. Partia, z którą porozumienie w sprawach klimatu i w związku z tym także energii , mogłoby być trudniejsze to Zieloni. Po prostu pomiędzy nimi a polskimi elitami jest przepaść mentalna, a co najgorsze, brakuje dialogu. Jestem jednak pewien, że również z Zielonymi można się porozumieć . To jest partia, o której się w Polsce za mało wie. A przecież nie można wykluczyć , że będzie ona w rządzie .

Jaki największy znak zapytania wisi pana zdaniem perpektywicznie nad Energiewende?

- Energiewende ma jedno oblicze racjonalne , drugie emocjonalne. Sprzeciw wobec energii atomowej może być wynikiem racjonalnego rozumowania, ale w Niemczech często nabiera cech aktu wiary. Dążenie do gruntownej przebudowy systemu energetycznego ma jednak racjonalne źródło. Europa jest kontynentem ubogim w surowce, a w globalnej konkurencji o nie wypada słabo. Niemcy są w dodatku przekonani, że cały świat próbuje zmniejszać zużycie energii w gospodarce i uniezależnić sie od kapryśnych dostawców surowców energetycznych. Jeśli tak to oni chcą sie stać liderem tej nowej gospodarki. Ryzykowne? Tak. Naiwne? Nie.

Zobacz także:
Energetyka w Polsce i w Niemczech. Co nas łączy, co nas różni
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: J. Reiter, CSM: wpływ Niemiec na politykę energetyczną UE nie jest dominujący

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!