Zapisy poselskiego projektu ustawy odległościowej oznaczają faktyczny koniec polskiej energetyki wiatrowej; proponowane normy odległości wiatraków od zabudowań nigdzie na świecie nie są tak "drastyczne" - podkreślali uczestnicy konferencji dotyczącej energetyki wiatrowej w Warszawie
Chodzi projekt grupy posłów PiS, który zakłada, że wiatrak produkujący prąd ma znajdować się w odległości od najbliższych budynków mieszkalnych nie mniejszej niż 10-krotność jego wysokości.
Czytaj także:
B. Rzońca, PiS: chcemy ucywilizować budowę i eksploatację wiatraków
Taka sama odległość ma też być zachowana przy budowie nowych wiatraków przy granicach parków narodowych, rezerwatów, parków krajobrazowych, obszarów Natura 2000 i Leśnych Kompleksów Promocyjnych. Istniejące wiatraki, które nie spełniają kryterium odległości, nie mogą być rozbudowywane, dopuszczalny jest jedynie ich remont i prace potrzebne do normalnej eksploatacji.
Prezes PSEW Wojciech Centnarski przekonywał we wtorek, że prawie 32 miliardy zł. inwestycji, ok. 620 mln złotych wpływów podatkowych rocznie dla sektora rządowego i samorządowego oraz średnio ponad milion złotych wpływów z samych tylko podatków dla każdej z około 400 gmin posiadających elektrownie wiatrowe, ponad 8 tysięcy miejsc pracy w 2014 roku i realna możliwość uzyskania nawet 42 tysięcy w roku 2030 - to korzyści, które Polsce daje energetyka wiatrowa.
"Jeśli rozwój energetyki wiatrowej nie będzie wstrzymywany, to profity płynące z obecności farm wiatrowych nad Wisłą będą rosły. Tymczasem grupa posłów PiS próbuje praktycznie całkowicie zahamować rozwój energetyki wiatrowej w Polsce. Projekt ustawy wprowadzającej minimalną odległość elektrowni wiatrowych od zamieszkałych zabudowań ma za zadanie ukryć zamiar wprowadzenie faktycznego moratorium na budowę farm wiatrowych i jak najszybciej zakończyć eksploatacje istniejących instalacji, poprzez obłożenie ich czterokrotnie większym podatkiem, niż dotychczas" - ocenił.
Czytaj także:
Potencjał energetyki wiatrowej w Polsce zostanie zniweczony?
Jak mówił Cliff Harris, dyrektor generalny GE Renewable Energy EMEA, z jego doświadczenia wynika, że nigdzie na świecie normy odległościowe nie są tak drastyczne, jak te które zostały zaproponowane w poselskim projekcie. Dziesięciokrotność wysokości oznacza, że minimalna odległość wiatraka do zabudowań mieszkalnych wahać się będzie między 1,5 a 2 km.
Giles Dicson, dyrektor generalny Europejskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, powiedział, że w poszczególnych krajach europejskich normy odległościowe są różne. W Wielkiej Brytanii np. w ogóle nie ma żadnych przepisów, które by to regulowały.
W nieco gęściej niż Polska zaludnionej Danii odległość od zabudowań wynosi czterokrotność wysokości wiatraka, w Grecji i Portugalii to 500 m. W Czechach pięciokrotność średnicy rotora. W niektórych krajach normy te liczone są ze względu na poziom hałasu np. 40 decybeli w porze nocnej. Jak wyliczał Dicson oznacza to odległość od zabudowań między 400 a 600 m.
Zdaniem przedstawicieli branży wiatrakowej ustalenie sztywnej i minimalnej odległości turbin na podstawie dziesięciokrotności ich wysokości oraz nałożenie nawet na najnowsze turbiny, które mają wszystkie europejskie certyfikaty bezpieczeństwa obowiązku przeprowadzania co 2 lata badania, które kosztuje 1 proc. wartości całej turbiny, to koniec sektora energetyki wiatrowej w Polsce i bankructwa wielu już wybudowanych farm, które nie będą w stanie udźwignąć dodatkowych obciążeń podatkowych i kosztów.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Jak daleko wiatrak od domów - normy w Europie