W ciągu najbliższej dekady osiem z dziewięciu brytyjskich elektrowni atomowych może zostać zamkniętych. Rząd szuka inwestorów, którzy wypełnią powstałą lukę. Wiele wskazuje, że pierwszoplanową rolę w odbudowie sektora mogą odegrać gracze z Dalekiego Wschodu.
Październikowe porozumienie miało stanowić nowe otwarcie dla brytyjskiej energetyki atomowej. Trwającym prawie dwa lata negocjacjom pomiędzy rządem a EDF przyglądali się bowiem kolejni inwestorzy zainteresowani brytyjskim rynkiem atomowym, wśród nich niemieckie koncerny E.ON i RWE, hiszpańska Iberdrola czy inny francuski gracz - GDF Suez.
Przedłużające się negocjacje i niepewność towarzysząca nowej konstrukcji prawnej tzw. kontraktów różnicowych, o które miały być oparte potencjalne projekty atomowe sprawiały, że w momencie zawarcia porozumienia z planów inwestowania w brytyjski atom wycofały się oba koncerny niemieckie oraz przeżywająca problemy finansowe Iberdrola.
Projekt Horizon, którego współudziałowcami były E.ON i RWE, trafił w październiku 2012 r. w ręce japońskiego koncernu Hitachi, który zapłacił za prawa do projektu prawie 700 mln funtów. Japoński koncern chce w dwóch lokalizacjach należących do projektu (Oldbury i Wylfa) zbudować po dwa lub trzy reaktory typu ABWR (Adwanced Boiling Water Reactors), każdy o mocy 1350 MW.
W kwietniu 2013 r. japoński koncern wystąpił oficjalnie z wnioskiem o legalizację projektu reaktora ABWR w Wielkiej Brytanii. Uzyskanie dopuszczenia reaktora do użytku może potrwać od dwóch do czterech lat, co oznacza, że pierwsza z elektrowni Hitachi w W.Brytanii nie powstanie wcześniej niż w drugiej połowie przyszłej dekady.
Już po podpisaniu porozumienia z EDF, w grudniu 2013 r. na sprzedaż swojej połowy udziałów w projekcie NuGen zdecydowała się Iberdrola. Nabywcą okazał się inny japoński koncern Toshiba (poprzez swoją spółkę zależną Westinghouse). Za prawa do uczestnictwa w projekcie przewidującym budowę nowej elektrowni w Sellafield koncern zapłacił 85 mln funtów. Niedługo potem Toshiba dokupiła dalszych 10 proc. udziałów w projekcie od drugiego z udziałowców - GDF Suez.
Projekt NuGen przewiduje budowę w Sellafield trzech reaktorów o łącznej mocy 3,4 GW. Po przejęciu projektu przez Toshibę zdecydowano, że będą to jednostki AP1000, zaprojektowane przez Westinghouse.
Toshiba zapowiedziała, że pierwszy z reaktorów miałby rozpocząć pracę w 2024 r., czyli rok po planowanym uruchomieniu elektrowni Hinkley Point C.
Po katastrofie w Fukushimie i wycofaniu się Japonii z energetyki atomowej, tamtejsze koncerny energetyczne musiały przenieść swoje zainteresowanie na inne rynki; wybór padł na Wielką Brytanię - kraj o dużym potencjale i stosunkowo stabilnym otoczeniu regulacyjnym.
O ile japońscy inwestorzy nie muszą raczej obawiać się nieprzychylnego przyjęcia ze strony Brytyjczyków, to takiej pewności nie ma już w przypadku koncernów chińskich. Kilka miesięcy przed podpisaniem porozumienia z EDF, po tym jak z udziału w projekcie zrezygnował brytyjski koncern Centrica, w brytyjskich mediach pojawiały się doniesienia o możliwym wejściu do konsorcjum budującego elektrownię Hinkley Point C chińskich spółek. Ostatecznie 30 proc. udziałów w projekcie trafiło w ręce dwóch chińskich spółek - China National Nuclear Corporation oraz China General Nuclear Power Corporation. Oprócz tego 10 proc. udziałów objął dostawca reaktora - koncern Areva.
Blisko tydzień przed podpisaniem porozumienia z EDF, szef brytyjskiego Departamentu ds. Energii i Zmian Klimatu Edward Davey przebywał z wizytą w Chinach, która zakończyła się podpisaniem porozumienia o brytyjsko-chińskiej współpracy z zakresie energetyki atomowej. Porozumienie przewiduje możliwość uczestnictwa chińskich spółek w projektach atomowych w W.Brytanii. Początkowo mają to być udziały mniejszościowe, ale zakłada się możliwość 100-proc. inwestycji chińskich w brytyjską energetykę atomową.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Japończycy i Chińczycy chcą odbudować brytyjską energetykę atomową