- Pakiet klimatyczny 2030 pokazuje, że doktryna dekarbonizacji energetyki nie zmieniła się. Nadal widać silny nacisk, żeby odchodzić od inwestowania w energetykę konwencjonalną opartą na węglu. Dla Polski oznacza to utrzymywanie się ryzyk wzrostu kosztów produkcji i w konsekwencji cen energii elektrycznej z powodu kosztów CO2 - mówi Krzysztof Zamasz, prezes zarządu Enei.
Przed niedawnymi wyborami do Parlamentu Europejskiego i ukonstytuowaniem się nowego składu Komisji Europejskiej (KE) były wyrażane nadzieje, że polityka klimatyczna przestanie determinować rozwój energetyki, a inwestycyjne ryzyka regulacyjne generowane na poziomie UE spadną. Czy pana zdaniem ryzyko regulacyjne dla energetyki maleje, czy też nadal pozostaje wysokie?
- Moim zdaniem, w obszarze inwestycji w wytwarzanie energii, ryzyko regulacyjne jest ciągle tak samo wysokie. Zarówno jeśli chodzi o inwestycje w energetykę konwencjonalną - i nie tylko węglową, ale też gazową - jak i w przypadku inwestycji w źródła odnawialne, co jest związane ze zmianami w systemach wsparcia. Generalnie kreowane regulacje dotyczą stosunkowo krótkich okresów, jak na potrzeby inwestycji energetycznych. Poza tym są niestabilne, czego najbardziej jaskrawym przykładem są zmiany wprowadzane do systemu EU ETS.
Czym w takim razie jest proponowana reforma system handlu emisjami ( EU ETS) polegając na wprowadzeniu mechanizmu rezerwy stabilizacyjnej EU ETS (tzw. MSR) mającego podnieść ceny CO2?
- Wysoki wzrost cen CO2 dla każdego kraju Unii oznaczałby coś innego. Struktury paliwowe wytwarzania energii elektrycznej są znacząco różne. Naturalnie, w takim scenariuszu, wygrywającymi byłyby kraje i koncerny energetyczne z przewagą niskoemisyjnych źródeł energii. Na ile scenariusze wysokich cen CO2 mogą się sprawdzić pozostaje poniekąd zagadką, bo wprawdzie nadwyżki rynkowe uprawnień do emisji są bardzo wysokie i stanowią barierę dla wzrostu cen CO2, ale nie sposób z całą pewnością powiedzieć, jak głęboka może być administracyjna ingerencja w funkcjonowanie EU ETS. Tak czy inaczej, EU ETS w obecnej formule, gdzie przychody ze sprzedaży uprawnień do emisji na rynku pierwotnym zasilają budżety państw, to forma opodatkowania produkcji energii, a w szczególności energii z węgla.
Na czym polega w Polsce główne ryzyko inwestycyjne związane z budową nowych elektrowni?
- Związane jest ono z wprowadzaniem regulacji oznaczających dekarbonizację energetyki unijnej. Konkretnie chodzi o nieprzewidywalność kosztów CO2. Poza tym ciągle dużym ryzkiem są skutki rozwoju OZE, bo źródła odnawialne coraz bardziej wypychają z rynku konwencjonalne. Trudności pogłębia stagnacja popytu na energię elektryczną, co jest dodatkowym czynnikiem utrzymującym ceny energii elektrycznej na niskim poziomie. A to nie zachęca do inwestycji .
Jakie wnioski co do kierunków inwestowania w nowe źródła wytwórcze należy wyciągnąć z pakietu klimatycznego 2030?
- Pakiet klimatyczny 2030 pokazuje, że doktryna dekarbonizacji energetyki nie zmieniła się. Nadal widać silny nacisk, żeby odchodzić od inwestowania w energetykę konwencjonalną opartą na węglu. Dla Polski oznacza to utrzymywanie się ryzyk wzrostu kosztów produkcji i w konsekwencji cen energii elektrycznej z powodu kosztów CO2. Miejmy nadzieję, że w pewnym stopniu skutki tej polityki dekarbonizacji złagodzą uzyskane przez Polskę mechanizmy derogacyjne. Jednak ostatecznie ich wagę będzie można ocenić dopiero wtedy, gdy decyzje polityczne zostaną przekształcone w prawo.
Kilka tygodni temu KE przedstawiła koncepcję Unii Energetycznej .Do najmocniej zaakcentowanych w tym dokumencie kierunków działania, poza dalszą dekarbonizacją gospodarki , należy integracja rynków energii. Interesy narodowe staną na przeszkodzie tej integracji?
- Odczytuję koncepcję Unii Energetycznej przede wszystkim jako próbę odpowiedzi na ryzyka dotyczące dostaw gazu z Rosji. Niewątpliwie zarysowane przez Komisję Europejską kierunki działania w obszarze elektroenergetyki, w przypadku ich realizacji, wpłyną na krajowe polityki energetyczne. Zwłaszcza sprawa rozwoju połączeń transgranicznych. Państwa członkowskie będą w przyszłości prawdopodobnie musiały zmierzyć się ze swoimi wąsko rozumianymi interesami narodowymi. Będą też musiały ocenić, na ile ich racją stanu jest - lub nie jest - zawierzenie części swojego bezpieczeństwa energetycznego sąsiadom. Z tym, że ja postrzegam tę kwestię głównie w kategoriach technicznych, czyli w kontekście rozbudowy interkonektorów. Gdy patrzę na różnice pomiędzy poszczególnymi krajowymi rynkami energii, tak pod względem miksów energetycznych jak i sposobów stanowienia cen, myślę, że zbudowanie teraz chociażby modelu wspólnego rynku energii elektrycznej to zadanie karkołomne.
Rozmawiał: Ireneusz Chojnacki
Krzysztof Zamasz, prezes Enei, będzie gościem VII Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. Zabierze głos m.in. podczas sesji "Energia, przemysł, klimat, czyli trzy w jednym" 20 kwietnia 2015 r., oraz "Koniec tradycyjnej energetyki? Transformacje i strategie" 21 kwietnia 2015 r. Dowiedz się więcej o wydarzeniu
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: K. Zamasz, Enea: doktryna dekarbonizacji energetyki nie zmieniła się