Od blisko roku sąd nie wyznaczył terminu rozprawy przeciw byłemu kierownictwu częstochowskiego przedsiębiorstwa ciepłowniczego. Za to w sądzie pracy skończyła się sprawa byłego prezesa o odprawę.
Najwięcej jednak, bo aż 3,3 mln zł, PESC stracił na ekspertyzach rzeczoznawcy. Jak ustaliła prokuratura, biegły Grzegorz W. - powołany do zinwentaryzowania węzłów cieplnych - nie pofatygował się nawet, by obejrzeć majątek. Też zasiądzie na ławie oskarżonych pod zarzutem poświadczenia nieprawdy w... 693 dokumentach.
W akcie oskarżenia, który wysłano do Sądu Rejonowego w Częstochowie w listopadzie 2006 roku, prokuratura dowodzi, że kierownictwo ciepłowni przeznaczało ogromne sumy na opinie, ekspertyzy, inwentaryzację majątku, remonty i modernizacje kilku obiektów, czy wreszcie, to że prezes posługiwał się kartą przedsiębiorstwa do prywatnych celów - wymienia dziennik.
Sławomirowi Ś. postawiono 31 zarzutów, a wartość strat poniesionych za sprawą jego decyzji wyliczono na 6 750 156 zł. Przez wiele lat Ś. był aktywny politycznie, kandydował na posła, był radnym. W końcu wycofał się z polityki. Pracuje w spółce miasta ZGM TBS.
- Akta sprawy liczą 33 tomy. Sędzia, który ją dostał, musiał je wszystkie przeczytać. A przecież jest też obciążony innymi procesami. Ponadto po lipcowej zmianie przepisów, które nakazują prowadzić skomplikowane sprawy w sądach okręgowych, były wątpliwości, czy nie dotyczy to także tej sprawy. Teraz już wiadomo, że pozostanie w rejonowym i niebawem zostanie wyznaczony termin rozpoczęcia procesu - tłumaczy w częstochowskiej "GW" opóźnienie w rozpoczęciu rozprawy rzecznik częstochowskich sądów Bogusław Zając.
Tymczasem Ś., który w marcu 2002 roku, po zarzutach prokuratury, stracił stanowisko, nie tylko nie przyznaje się do winy, ale wytoczył następcy PESC-u, spółce Fortum, proces o wypłatę odprawy. W środę rejonowy sąd pracy oddalił pozew. Orzeczenie jest nieprawomocne - czytamy w "GW".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Kierownictwo PESC-u wciąż czeka na proces