To, co zaproponowała Komisja Europejska, czyli czterdziestoprocentową redukcję emisji CO2 do roku 2030, Polska przyjęła jedynie jako punkt wyjścia do dyskusji - podkreśla minister środowiska, Maciej Grabowski, w rozmowie z Ireneuszem Chojnackim i Jackiem Ziarno.
- Cierpliwość i systematyczność w prezentowaniu argumentów na unijnym forum powoli dają efekty. Dlatego też razem z Owenem Patersonem, ministrem środowiska Wielkiej Brytanii, doszliśmy do wniosku, że przygotujemy wspólny raport o znaczeniu gazu łupkowego dla Polski i Wielkiej Brytanii. Nie urzędnicy, lecz niezależni brytyjscy naukowcy ocenią możliwości rozwoju przemysłu wydobywczego gazu łupkowego w Polsce - ze wszystkimi konsekwencjami tego procesu. Ów obiektywny raport będziemy promować w unijnych instytucjach; rzecz jasna już wtedy, gdy poznamy nowy, powyborczy kształt Parlamentu Europejskiego i skład Komisji Europejskiej (KE).
Konkluzje RE z marca 2014, w kontekście szczytu klimatycznego ONZ we wrześniu tego roku, brzmią mętnie: szczegółowy cel Unii na rok 2030, co do redukcji emisji gazów cieplarnianych, będzie dostosowany do ambitnego zamierzenia UE na rok 2050. Może to sugerować upór i silne naciski na przyjęcie czterdziestoprocentowej redukcji CO2 już do roku 2030.
- Mocno podkreślę, że Polska nie zgodziła się na czterdziestoprocentowy próg. Co więcej: ten cel nie był omawiany na marcowym posiedzeniu RE. Konkluzji z tego szczytu absolutnie nie odczytuję też jako zgodę Rady na tak znaczną obniżkę emisji dwutlenku węgla w perspektywie 16 lat. Tak zwany pakiet klimatyczny 2030 będzie przedmiotem rozmów co najmniej na dwóch najbliższych szczytach UE - w czerwcu i październiku.
Przygotowujemy wobec niego szczegółowe, merytoryczne stanowisko. Z pewnością dokument wywoła dyskusję…
Polityczne osobistości, z którymi rozmawiałem, wśród nich ministrowie środowiska z Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii, dokładnie zdają sobie sprawę, że dla Polski tak drastyczna redukcja jest bardzo trudna do zaakceptowania, by nie powiedzieć: niemożliwa… Mamy taki miks energetyczny, który ową zgodę wyklucza. To, co zaproponowała Komisja Europejska w pakiecie klimatycznym 2030, rozumiemy jako punkt wyjścia do dyskusji.
Niech pan uchyli rąbka tajemnicy: na co się powołamy w uzasadnieniu polskiego stanowiska?
- Polityka klimatyczna jest częścią polityki europejskiej, a ta - globalnej. Pakiet 2030 wpłynie na sytuację klimatyczną i gospodarczą na trzech współzależnych poziomach: krajowym, unijnym i światowym. Jeśli na przykład Unia za szybko przyjmie twarde, restrykcyjne zobowiązania, może się to odbić negatywnie na możliwościach negocjacyjnych na poziomie globalnym, a to z kolei, rykoszetem - na przemyśle europejskim. I nie są to teoretyczne obawy, bo już widać sygnały o migracji przemysłu, choćby chemicznego, z UE do USA.
Pewne derogacje będziemy chcieli uzyskać, ale - proszę wybaczyć - jeszcze nie czas, bym publicznie precyzował szczegóły. Między innymi dlatego, że chcemy, aby nasze stanowisko poparły twarde wyliczenia dla konkretnych scenariuszy, na które możemy lub nie możemy się zgodzić, a te analizy nie zostały jeszcze zakończone.
Sprawy nie są błahe. Na przykład: propozycja redukcji emisji w sektorze non-ETS (przedsiębiorstw nieobjętych europejskim systemem handlu emisjami EU ETS - przyp. red.) jest dla nas całkowicie nie do przyjęcia. Mowa bowiem o trzydziestoprocentowej redukcji w tym sektorze w latach 2020-30, a przecież do roku 2020 mamy prawo zwiększyć owe emisje o 14 proc. Akceptacja koncepcji Komisji Europejskiej oznaczałaby zgodę na skok z wysokiego klifu…
Cała rozmowa z ministrem środowiska, Maciejem Grabowskim, ukaże się w wydawnictwie "Wspólna Europa", przygotowanym specjalnie na Europejski Kongres Gospodarczy
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Klimatyczne propozycje KE to jedynie punkt wyjścia