Dwa wielkie państwowe holdingi, Enea oraz Polska Grupa Energetyczna, spierają się po szczecinskim kryzysie o to, kto ma ponieść odpowiedzialność za przerwę w dostawach prądu. W tle pojawia się zatarg o to, do kogo powinien należeć wart ponad 2 miliardy złotych Zespół Elektrowni Dolna Odra.
Spółka ogłosiła, że chciałaby, aby do niej należało całe ZEDO. W jego skład wchodzą Elektrownia Dolna Odra w Nowym Czarnowie oraz dwa szczecińskie zakłady - Pomorzany i Szczecin. Moc elektroenergetyczna zainstalowana w tych trzech jednostkach to prawie 2000 MW (do tego dochodzą moce ciepłownicze, wynoszące ponad 650 megawatów).
Obecnie ZEDO wchodzi w skład PGE. - Gdyby do nas należały dwie elektrociepłownie znajdujące się na terenie Szczecina (Pomorzany i Szczecin), to moglibyśmy dokonać odpowiednich inwestycji, które uchroniłyby elektrownie przed awariami i zatrzymaniem pracy - powiedział w rozmowie z "Parkiet" Paweł Oboda.
PGE zareagowała tłumacząc, że elektrociepłownie Szczecin i Pomorzany się wyłączyły, ale na skutek awarii sieci. Elektrownia Dolna Odra pracowała zaś bez zakłóceń.
- Jeżeli chodzi o kwestie odpowiedzialności, to trzeba poczekać na wyniki prac zespołu analizującego przyczyny awarii w aglomeracji Szczecińskiej - powiedział w rozmowie z dziennikiem Jan Bury, wiceminister skarbu nadzorujący elektroenergetykę. - Z moich wstępnych ustaleń wynika jednak, że cały ten wypadek sygnalizuje, że sieci w naszym kraju są w złym stanie. Nie chciałbym analizować obecnie przyczyn tego, że ZEDO wcielono do PGE (nastąpiło to w ubiegłym roku, podczas budowania przez poprzedni rząd czterech państwowych grup energetycznych - red.). Ale wykorzystywanie obecnej sytuacji do przepychania się między spółkami o to, komu ten majątek jest należny , jest złym rozwiązaniem - skomentował w dzienniku.
Wiceminister nazwał spór między Eneą a PGE tematem zastępczym. Dodał, że powinny skupić się na przygotowaniach do IPO.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Kryzys w Szczecinie wywołał spór w energetyce