Pakiet klimatyczny - dziś dyskusja w Brukseli. potem w radzie UE. Zdaniem premiera, jeśli przegramy tę batalię, zapłacimy za energię o 90 proc. więcej
> jednostronne zobowiązanie UE do ograniczenia emisji dwutlenku węgla o 20 proc. do 2020 r. w porównaniu z 1990 r.;
> podwyższenie udziału energii ze źródeł odnawialnych do 20 proc.;
> wyznaczenie na poziomie 10 proc. udziału biopaliw w zużyciu paliw samochodowych ogółem.
Dziś pakiet klimatyczny wzbudza ogromne emocje wśród polityków. – Jeśli ktoś usiłuje wmówić, że istnieją jakiekolwiek związki między przyjętymi wtedy konkluzjami a ewentualnymi podwyżkami cen energii, mówi nieprawdę – stwierdził wczoraj w Międzyzdrojach prezydent Lech Kaczyński. To reakcja na słowa premiera Donalda Tuska, który stwierdził, że założenia pakietu podniosą ceny energii o 90 proc.
Tymczasem jeszcze w marcu 2008 r. po szczycie UE premier mówił, że unijny plan walki ze zmianami klimatycznymi nie będzie hamował rozwoju polskiej gospodarki. – Chcemy ograniczyć emisję dwutlenku węgla i najbardziej energochłonną produkcję, ale nie chcemy płacić za to zbyt wysokiej ceny. Stanowisko Polski w wielu punktach w tej kwestii zostało uwzględnione.
W pakiecie wiele stron poświęcono konieczności zwiększenia efektywności energetycznej i rozbudowie systemu handlu pozwoleniami na emisję CO2. Obecnie są one darmowe i przydzielane krajom, które dzielą je między przedsiębiorstwa. Według nowych zasad zezwolenia dla wielu branż, w tym energetyki, będą płatne. I to właśnie polskie elektrownie podniosły na początku tego roku larum, że płatne pozwolenia zrujnują branżę.
Uzgodnienia pakietu klimatycznego są w końcowym stadium. Francuska prezydencja chce doprowadzić do ostatecznych decyzji jeszcze w tym roku. Nie wydaje się jednak możliwe, by stało się to 20 października podczas obrad Rady UE. Kolejny termin to 4 grudnia. Ale jeśli Polska (mamy 27 głosów) zbierze 91 głosów do zablokowania przepisów, rząd może zyskać kilka miesięcy na walkę o swoje poprawki. Polska nie godzi się m.in. na to, by od 2013 r. nasze elektrownie płaciły za 100 proc. praw do emisji, ale chce, by płatne limity wprowadzać stopniowo do 2020 r.
Wątpliwości co do zapisów pakietu zgłaszają też Niemcy i Włosi. Boją się, że koncerny mogą przenosić działające w tych krajach fabryki do państw nieobjętych pakietem klimatycznym.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Kto zapłaci, a kto nie, za limity emisji dwutlenku węgla