Homogeniczny rynek energii elektrycznej będzie ewoluował w stronę rynku dwuproduktowego – energii elektrycznej oraz mocy – i sądzę, że jesteśmy w tej sprawie już bardziej w sferze faktów, niż domniemań – ocenia Marek Woszczyk, prezes zarządu PGE Polska Grupa Energetyczna.
- Europejski rynek energii elektrycznej był, jest, i trudno oczekiwać, że przestanie być, rynkiem silnie regulowanym. Myślę, że obecna sytuacja geopolityczna będzie skłaniała do wprowadzania jeszcze głębszych, aczkolwiek może odmiennych niż obecne, regulacji. O ile dotychczas na pierwszym miejscu stawiany był zrównoważony rozwój, a w jego ramach wiodącą rolę odgrywały kwestie klimatyczne, to sądzę, że teraz regulacje oddadzą prymat bezpieczeństwu energetycznemu.
Prawdopodobne jest przemodelowanie sposobu funkcjonowania energetyki i myślę, że hasło bezpieczeństwa energetycznego będzie dominujące. Symptomem tej zmiany są dyskusje o tworzeniu się rynków mocy. Ponieważ jednak zakres interwencjonizmu w energetyce już dzisiaj jest znaczny, to nie da się wprowadzać kolejnych regulacji bez konsekwencji dla obecnego kształtu rynku. Wśród decyzji politycznych, które będą w największy stopniu determinowały rozwój energetyki, na pierwszym miejscu postawiłbym więc decyzje dotyczące szeroko rozumianej pomocy publicznej, czyli tego co jest dozwolone, a co nie, jeśli chodzi o interwencję państwa w rynek.
Co to będzie oznaczać, że kolejne regulacje będą ukierunkowane na bezpieczeństwo energetyczne?
- Dotychczas w cenach energii elektrycznej staraliśmy się zawierać przede wszystkim koszty zewnętrzne związane z wpływem energetyki na środowisko. Położenie większego nacisku na bezpieczeństwo energetyczne będzie oznaczało, że ceny energii będą bardziej niż teraz odzwierciedlać koszty z nim związane. Zapewne czeka nas w tej sprawie poważna dyskusja.
Tak jak wspomniałem, obecna debata na temat rynków mocy stanowi do niej wstęp. Pewnie w ślad za tym będą się pojawiały pytania o to, jakie technologie stosować i jaki miks energetyczny wybrać. Ale myślę, że generalnie kierunek zmian jest już przesądzony. Homogeniczny rynek energii elektrycznej będzie ewoluował w stronę rynku dwuproduktowego – energii elektrycznej oraz mocy – i sądzę, że jesteśmy w tej sprawie już bardziej w sferze faktów, niż domniemań.
Rozmawiamy o działalności na styku polityka-biznes. Czy energetyka jest dla polityków partnerem, czy raczej jest traktowana przedmiotowo?
- Myślę, że jest partnerem. Przykładem na dobrą współpracę jest przydział tzw. darmowych uprawnień do emisji CO2 dla energetyki za 2013 r. w ramach derogacji. Rządowi RP, a zwłaszcza Ministerstwu Środowiska pełniącemu rolę wiodącą w tej kwestii, należą się wyrazy uznania za sprawne i skuteczne ustalenia z Komisją Europejską oraz szybkie procedowanie Rozporządzenia Rady Ministrów, umożliwiającego przydział darmowych uprawnień do emisji dla sektora elektroenergetycznego za 2013 rok przed końcem kwietnia br.
Dwa lata temu dało się słyszeć na rynku, że ze względu na narastające regulacje energetyka unijna, ale też polska, jest w scenariuszu „czekaj i patrz”. Jak pan to dzisiaj ocenia?
- Nie akceptuję pasywnego stosunku do otoczenia, postaw typu „czekaj i patrz co się stanie”. Filozofia funkcjonowania przedsiębiorstw, czy w ogóle biznesu, powinna być całkowicie odmienna. Prowadzenie jakiejkolwiek działalności nie polega na biernym oczekiwaniu na to co się może wydarzyć.
Znacznie lepsze rezultaty daje wpływanie na przyszłość, jej aktywna kreacja. Najlepszy sposób prognozowania, czy przewidywania przyszłości, to wpływanie na jej kształt. Lubię powiedzenie, że nieobecni nie mają racji. I w związku z tym moje osobiste ambicje są takie - mówię to jako szef Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej - aby na stałe być obecnym w Brukseli i wpływać na projektowane rozwiązania dotyczące sektora energetycznego. Chodzi mi o rozsądny udział w dialogu na temat tego jak otoczenie prawno- regulacyjno-biznesowe energetyki powinno wyglądać.
Transparentny lobbing jest dopuszczalną prawnie częścią działalności biznesowej, a to czy nas będą słuchać będzie zależało od umiejętności przedstawiania rzetelnych argumentów. Dlatego odpowiadając precyzyjnie na pana pytanie uważam, że dzisiejszy scenariusz to: „Nie czekaj, działaj”.
Od momentu politycznej akceptacji pakietu klimatyczno- energetycznego szereg branż, w tym energetyka, apelowało o stabilne scenariusze polityczne dotyczące regulacji. Jest na to jakaś szansa?
- Myślę, że ten apel pozostaje aktualny i ważne jest, żeby był ciągle słyszany. Zmienność regulacji wpływa negatywnie na inwestycje w energetyce, które są kapitałochłonne i czasochłonne. W przypadku Polski widzę potrzebę zbudowania politycznej doktryny energetycznej i sądzę, że sytuacja geopolityczna będzie temu sprzyjała. To z jednej strony oznacza wysoki poziom oczekiwań, ale z drugiej strony, biznes zawsze musiał sobie radzić ze zmianami w otoczeniu. I tym razem nie może być mowy o biernej postawie. Teoria biznesu mówi, że jedynym pewnikiem jest zmiana. Należy dążyć do takiej sytuacji, w której możliwe jest kontrolowanie tych zmian, czy przynajmniej ich przewidywanie, a w konsekwencji ocena ich znaczenia dla prowadzonego biznesu.
Sytuacja i przyszłość rynku energii w Polsce będzie omawiana podczas VI Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. 7 maja o godz. 16.45 odbędzie się debata "Energia w Europie, energia na świecie" z udziałem Marka Woszczyka. Natomiast 8 maja o godz. 9.30 odbędzie się debata "Wspólny rynek energii w Europie" a o 14.30 dyskusja nt. "Energetyka. Rynek mocy". Z kolei 9 maja o godz. 12.00 "Rynek energii w Europie i w Polsce"
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: M. Woszczyk, PGE: rynek energii stanie się dwuproduktowy