- W dłuższej perspektywie, jeśli w Polsce mają powstawać kolejne energetyczne bloki węglowe, to CCS musi być rozwijany i wdrożony - mówi Marek Zaborowski z Fundacji Bellona.
Jeżeli serio traktować plany i prognozy dotyczące energetyki, to w średnio- i długoterminowej perspektywie "bez CCSu nie rozbieriosz". Międzynarodowa Agencja Energii przewiduje, że w roku 2050 do 1/5 emisji dwutlenku węgla będzie niwelowane dzięki CCS, a w perspektywie 100 lat CCS będzie "utylizował" połowę emitowanego dwutlenku węgla. Ta sama Agencja podaje, że bez CCS koszty zmniejszania emisji będą o 70 proc. większe. Jak należy interpretować te informacje? Przede wszystkim w przyszłości należy spodziewać się rosnących kosztów zmniejszania emisji dwutlenku węgla - jak wykorzystamy już wszystkie tanie możliwości, takie jak efektywność energetyczna, to będzie trzeba stosować rozwiązania coraz bardziej kosztowne, aż w pewnym momencie CCS okaże się najtańszą opcją. Niestety, najtańszą z drogich - bo w energetyce m.in. ze względu na skalę nie ma rozwiązań tanich - choćby wymiana 16,5 mln polskich liczników elektrycznych do 2022 r. będzie kosztować ponad 10 mld zł, a szacowna wartość derogacji dla nowo budowanych inwestycji w latach 2013-2020 ma wynieść około 15 mld złotych. Duża energetyka operuje dużymi liczbami.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: M. Zaborowski, Fundacja Bellona: bez CCS nie rozbieriosz