Według rosyjskich mediów spółka córka niemieckiego koncernu Siemensa i rosyjskiego "Siłowyje maszyny" dostarczy na Krym dwie turbiny. Wartość kontraktu szacowana jest na ponad 70 mld rubli (ponad miliard euro).
Problem w tym, że po tym jak w ubiegłym roku okupację Krymu rozpoczęła Rosja, Unia Europejska zakazał robienia biznesów z tą zajęta przez Rosjan częścią Ukrainy. Firmy, które złamią zakaz, narażają się na duże problemy. Rosjanie, by nie narażać Siemensa na problemy (jego udział w spółce produkcyjnej wynosi 65 proc.), postanowili obejść sankcje. Turbiny mają zostać dostarczone do odbiorcy w Kraju Krasnodarskim (położony na południu Rosji w sąsiedztwie Krymu). Dopiero stamtąd mają trafić na Krym.
Zwiększenie zdolności energetycznych półwyspu to jedno z kluczowych zadań dla Rosji. Obecnie Krym cierpi na niedostatek energii.
Czytaj także: Połączenie energetyczne Rosji z Krymem gotowe za pół roku
Jak tłumaczą władze, sytuacja zostanie unormowana dopiero po wybudowaniu na Krymie nowych źródeł energii. W 2018 roku ma tam powstać elektrownia o mocy 470 MW.