Jednak we wtorek w Tallinie (Estonia) przedstawiciele czterech narodowych firm z Polski i krajów bałtyckich zasiądą do kolejnej tury rozmów dotyczących odbudowy mocy w elektrowni atomowej w Ignalinie
Wbrew wcześniejszym zapowiedziom, nie doszło do porozumienia podczas wileńskiej tury negocjacji, które odbywały się w minioną sobotę. Negocjacje dotyczyły umowy określającej warunki polsko - litewskich inwestycji: mostu energetycznego (połączenia systemów energetycznych Polski i Litwy) oraz elektrowni jądrowej w Ignalinie. W trakcie dwudniowych rozmów nastąpiło zbliżenie stanowisk - informuje komunikat PSE.
Jak informują PSE, inwestycja w most energetyczny ma sens tylko w powiązaniu z projektem rozbudowy elektrowni atomowej w Ignalinie, a Polska musi mieć zagwarantowaną moc z tej siłowni w wysokości 1000-1200 MW.
Jak twierdzi Paweł Urbański - prezes PSE, spółka nie może podpisać umowy, która nie będzie dla Polski opłacalna, co w praktyce oznacza, że nie poprawi warunków zasilania w północno-wschodniej Polsce i nie będzie opłacalna dla samej spółki.
Dominika Tuzinek powiedziała, że w czasie wileńskich rozmów Litwini zaproponowali wykorzystanie mostu energetycznego do eksportu energii na Litwę w godzinach nocnych do momentu realizacji projektu w odbudowę mocy w Ignalinie.
Most energetyczny ma połączyć litewskie miasto Alitus (Olita) i polski Ełk. Zakończenie wartej ok. 250 mln euro inwestycji przewidziane jest do 2012 roku. Ma ona stanowić brakujące ogniwo w "pierścieniu bałtyckim", łączącym systemy elektroenergetyczne Polski, Litwy, Łotwy, Estonii, Finlandii i Szwecji. Projekt jest jednym z priorytetów UE. Do 2013 r. w UE zainwestuje się 6 mld euro w infrastrukturę elektroenergetyczną.
W połowie grudnia br. cztery kraje: Polska, Litwa, Łotwa i Estonia zawarły porozumienie o powołaniu konsorcjum firm, które pracują nad projektem odbudowania mocy ignalińskiej elektrowni. W projekcie uczestniczą spółki energetyczne: Lietuvos Energija (Litwa), Latvenergo (Łotwa), Eesti Energia (Estonia) i Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE).
Pod koniec czerwca parlament Litwy przyjął ustawę o elektrowni atomowej, która umożliwia budowę nowej siłowni na terenie likwidowanej Ignalińskiej Elektrowni Atomowej.
Ustawa przewiduje, że Litwa w tym projekcie będzie miała 34 proc. akcji. Pozostali partnerzy: Polska, Łotwa i Estonia - po 22 proc.
Szef polskiego resortu gospodarki Piotr Woźniak na początku października powiedział, że o ile Polska nie otrzyma 1000-1200 megawatów z nowej elektrowni atomowej w Ignalinie, to projekt polsko-litewskiego mostu energetycznego opóźni się.
Woźniak precyzował, że Polska jest gotowa zapłacić ogromne pieniądze za 1200 megawatów mocy jądrowej na Litwie i że jest zainteresowana uczestnictwem w całym łańcuchu energetycznym, od produkcji prądu do jego dystrybucji.
Równie mocno nt. powiązania obu inwestycji, czyli "mostu energetycznego" i udziału w Ignalinie, wypowiadał się wiceszef resortu gospodarki Piotr Naimski. Jego zdaniem, most powinien służyć m.in. przesyłaniu prądu do południowo-wschodniej Polski.
1000 czy 1200 MW mocy dla Polski oznacza, że w odbudowywanej Ignalinie musiałaby powstać siłownia o mocy ok. 3000 MW, a nie - jak planowano pierwotnie - 800-1600 MW. Prawdopodobnie trzeba więc będzie zamontować dwa reaktory. Jednak to, jaka będzie moc siłowni, zależy od wyników badań wpływu inwestycji na środowisko naturalne.