Prezydent Barack Obama oskarżył Republikanów, że wykorzystują obecną zwyżkę cen benzyny w USA do swoich celów politycznych, i skrytykował ich propozycje zwiększenia krajowego wydobycia ropy naftowej, wysuwane jako antidotum na wysokie ceny.
Ceny rosną w związku ze wzrostem światowych ceny ropy naftowej, które przekroczyły już barierę 100 dolarów za baryłkę. Przypisuje się to głównie napięciu w rejonie Zatoki Perskiej z powodu wzajemnych pogróżek wymienianych między Iranem a USA i Izraelem.
Republikanie jednak oskarżają prezydenta, że nie wykorzystuje możliwości większego uniezależnienia się od dostaw ropy z Bliskiego Wschodu przez zwiększenie jej krajowej produkcji.
Przypominają tu moratorium na wiercenia naftowe w Zatoce Meksykańskiej po katastrofalnym wycieku ropy - potem jednak odwołane - a także zakaz budowy ropociągu Keystone z Kanady do Teksasu (ze względu na ochronę środowiska).
W przemówieniu w Miami Barack Obama powiedział, że problem cen benzyny można rozwiązać tylko w drodze długofalowej strategii, nieograniczającej się do zwiększania wierceń naftowych.
"Naród amerykański nie jest głupi i wie, że zwiększanie wierceń to nie jest żaden plan. To hasło na kampanię wyborczą" - oświadczył.
Potrzebna jest - powiedział - wszechstronna strategia, która łączy zwiększanie krajowej produkcji ropy z rozwijaniem alternatywnych źródeł energii, jak energia słoneczna i wiatrowa, a także z produkcją bardziej energooszczędnych pojazdów.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Obama polemizuje z atakami na jego politykę energetyczną