Długo oczekiwana oferta publiczna Enei wchodzi w decydującą fazę. Czas na IPO niestety nie jest dobry. Resort skarbu wydaje się zdeterminowany, by wreszcie pochwalić się konkretnymi osiągnięciami.
Szczegóły oferty nie są na razie znane. Wciąż nie opublikowano prospektu emisyjnego. Zapewne nastąpi to dopiero wtedy, gdy zakończą się trwające spotkania z instytucjami finansowymi. Wtedy też się okaże, czy oczekiwania zarządu i głównego akcjonariusza (skarbu państwa), sięgające nawet 3 mld zł, będą zbieżne z tym, co skłonni są zapłacić inwestorzy. Biorąc pod uwagę dużą zmienność na giełdach, a także niedawną nieudaną ofertę ZA Tarnów, może być z tym problem.
Nie zmienia tego fakt, że na rynkach finansowych branża energetyczna tradycyjnie uchodzi za defensywną, tj. taką, której notowania są bardziej odporne na bessę. Liczby to częściowo potwierdzają, niemniej — tajfuny, jakie przeszły przez giełdy w ostatnich miesiącach, nie ominęły i tego sektora. Akcje czeskiego giganta energetycznego CEZ przez długi czas szły co prawda pod prąd ogólnym trendom, w końcu jednak i one skapitulowały. Przez ostatnie trzy miesiące kurs spółki spadł o jedną czwartą.
Inwestorzy — także indywidualni, do których ma trafić ponoć 30-40 proc. całej puli — z pewnością nie przejdą obojętnie obok Enei. W normalnych warunkach byłby to smakowity kąsek, choć raczej niewart aż 10 mld zł, których w optymistycznych założeniach życzyłby sobie zarząd. Średni wskaźnik cena do zysku dla spółek z indeksu BEElect sięga 13. Gdyby według niego próbować wycenić Eneę, przy jej zysku za 2007 r. (sięgnął 522 mln zł), należałoby oczekiwać kapitalizacji rzędu 6,8 mld zł - informuje "Puls Biznesu".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Oferta publiczna Enei wchodzi w decydującą fazę