Propozycje zawarte w tak zwanym "pakiecie zimowym" wyłączają z rynku mocy energetykę węglową. Konkluzje Rady Europejskiej dają jednak nadzieję, że Komisja Europejska nie będzie nieugięta. Różnic zdań pomiędzy Warszawą i Brukselą jest jednak znacznie więcej. I nie są błahe.
- Rzeczywiście, to najbardziej krytyczny problem w relacjach między Warszawą a Brukselą. Właściwie we wszystkich innych kwestiach gospodarczych nie mamy większych kłopotów - ocenia Konrad Szymański, wiceminister spraw zagranicznych.
Od ogłoszenia przed laty pakietu klimatycznego "3 x 20" stale kroczyliśmy po ścieżkach derogacji. Przypomnijmy: chodziło o darmowe uprawnienia do emisji CO2 dla energetyki, przesunięcie terminu wdrożenia zaostrzanych norm emisji SO2, NOx i pyłów. Gdy pojawiały się kolejne, czasem łatwe do przewidzenia wyzwania, okazywało się, że i one stają się problemem. Powody kolejnych zawirowań w relacjach z KE były w gruncie rzeczy jednakie: dominacja węgla w energetyce i koszt zmian tej sytuacji.
- Zgadzam się, że polska elektroenergetyka miała w skali UE inny, specyficzny punkt startu. Było to w 1989 roku. Od tego czasu zrobiliśmy za mało w kierunku zmian sektora i tak się już rozwarły nożyce między aspiracjami UE i naszą sytuacją, że zaczyna to być absurdalne i groźne - uważa Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej.
Zmiany w krajowej energetyce nie nabrały postaci spójnej polityki. Brakowało, i nadal jeszcze brakuje, rozstrzygnięć w kwestiach związanych z przyszłym miksem energetycznym. To są między innymi pytania o energetykę jądrową, o perspektywy rozwoju wysokosprawnej kogeneracji, o OZE. Te nożyce, o których mówi szef IEO, rozwarły się naprawdę szeroko.
W dalszej części artykułu:
• Czy polityki energetyczne państw UE będą poddane unijnej centralizacji?
• Ile dla brukselskich lobbystów znaczy polska racja stanu?
• Co potrzebne jest do harmonizacji polityki klimatycznej Polski z unijną?
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Pakiet zimowy mrozi energetykę