Pawlak przestrzega - elektrownia atomowa nie uniezależni nas od Rosjan
Pawlak powołuje się przy tym na doświadczenia czeskie. Nasi południowi sąsiedzi mieli bowiem zrezygnować ostatnio z uranu kanadyjskiego na rzecz tańszego - z Rosji.
Zupełnie inaczej na tę kwestię zapatrują się zarówno inni politycy, jak i eksperci. Poprzednik Pawlaka w fotelu ministra gospodarki Piotr Woźniak przyznaje, że rosyjskie ceny uranu są o parę procent niższe od zachodnich, jednak zwraca uwagę, że kluczowe będą wcześniejsze decyzje o wyborze technologii, w jakiej postawimy reaktory atomowe. - Nikt rozsądny nie podejmie ryzyka politycznego i nie wybierze rosyjskich reaktorów atomowych, a co za tym idzie dostaw paliwa stamtąd - mówi "WSJ" Woźniak. - Technologie francuskie, amerykańskie i kanadyjskie są bezpieczniejsze i nowocześniejsze - dodaje.
Zgadza się z nim Maks Kraczkowski z sejmowej komisji gospodarki. - Obawy premiera Pawlaka są na wyrost. Trzeba pamiętać, że Rosja nie ma monopolu na paliwa. Nawet gdyby jednak doszło do zakupów rosyjskiego uranu, to i tak takie uzależnienie byłoby znacznie mniejsze, niż obecne związane z gazem czy ropą - mówi gazecie polityk PiS.
Elektrownia o mocy 1000 MW, a więc taka, jaka jest planowana w Polsce, zużywa 80 kg paliwa dziennie, tj. ok. 30 ton rocznie. Jego koszt sięga około 35 mln euro, podczas gdy budowy to ok. 3 mld euro.
Nieoficjalnie wiadomo, że również Amerykanie w umowie o budowie tarczy antyrakietowej gwarantują Polsce pomoc w przypadku zagrożenia bezpieczeństwa energetycznego - piszą dziennikarze "WSJ". Czy w grę wchodzą dostawy paliwa jądrowego do przyszłej elektrowni? W dodatku wbrew obawom ministra Pawlaka, złoża rudy uranu występują powszechnie na świecie - także w Polsce - czytamy w gazecie.
Zobacz także: MG w sprawie wywiadu Pawlaka: "Dziennik" wprowadza w błąd
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Pawlak: elektrownia atomowa nie uwolni nas od Rosjan