Przedstawiciele Polski i Niemiec zadeklarowali w czwartek podczas XVI Forum Polsko-Niemieckiego w Warszawie - pomimo zasadniczych różnic w podejściu do energii atomowej - wolę współpracy w dziedzinie energetyki.
"Nie chcemy być wzorem dla całej Europy, nie chcemy też zmuszać innych krajów, by brały z nas przykład" - zastrzegł Berthold Goeke z niemieckiego ministerstwa środowiska, ochrony przyrody i bezpieczeństwa reaktorów.
"Oceniając inaczej (niż Polacy czy Francuzi) ryzyko energii atomowej, jesteśmy jednak przekonani, że mamy rację, i mamy nadzieję, że inni podążą naszym śladem" - tłumaczył niemiecki urzędnik.
Wskazując na pożytki z "zielonej" energii, Goeke podkreślił, że dzięki niej (w Niemczech 25 proc. prądu pochodzi z odnawialnych źródeł energii) jego kraj oszczędza rocznie 7 mld euro, które musiałby wydać na import paliw. Chociaż energia z wiatru czy słońca jest droższa od konwencjonalnej, to już w połowie przyszłej dekady powinna znacznie stanieć.
Ludwik Pieńkowski z Akademii Górniczo-Hutniczej bronił polskich planów budowy elektrowni atomowych i zwrócił uwagę, że energia jądrowa odegrała w przeszłości ogromną rolę w procesie budowy niemieckiej potęgi gospodarczej. "Niemcy mogą obecnie przejść do etapu budowy gospodarki postindustrialnej i zrezygnować z atomu, natomiast Polska ma obecnie inne priorytety" - wyjaśnił naukowiec, ostrzegając przed utratą konkurencyjności w wyniku wzrostu cen energii.
Polscy uczestnicy dyskusji apelowali do strony niemieckiej o podzielenie się doświadczeniem w dziedzinie bezpieczeństwa elektrowni atomowych.
"Byłoby wielką stratą, gdyby to doświadczenie zmarnowało się" - mówił Pieńkowski. Wtórował mu Krzysztof Żmijewski, sekretarz generalny społecznej rady ds. rozwoju gospodarki niskoemisyjnej. "Potrzebne są nam niemieckie doświadczenia" - mówił. Z kolei Polska będzie mogła - "za jakiś czas" - wesprzeć Niemcy w sprawie wydobycia gazu łupkowego. "Nie trzeba się kłócić, trzeba współpracować, bo to się opłaci" - mówił Żmijewski. Jako przykład podał problem wydobycia polskiego węgla ze złóż leżących 1300 metrów i głębiej, dotychczas niedostępnych. "Może razem to nam się uda" - pytał.
Cornelia Pieper, minister stanu w niemieckim MSZ i współprzewodnicząca Forum, podkreśliła, że władze w Berlinie nigdy nie domagały się od Polski rezygnacji z energii atomowej, natomiast zależy im na zachowaniu jak najwyższych standardów bezpieczeństwa. Podziękowała za "wielką pieczołowitość", z jaką polskie władze wysłuchiwały zastrzeżeń niemieckich obywateli, obawiających się powstania elektrowni jądrowej w pobliżu granicy.
Stefan Bantle z niemieckiego MSZ zapewnił, że niemiecki rząd "bardzo poważnie" traktuje polskie głosy, wskazujące na negatywne skutki wykorzystywania przez stronę niemiecką - przy transporcie energii elektrycznej z północy na południe kraju - polskich sieci przesyłowych (przepływy karuzelowe), prowadzących do dużych wahań napięcia i grożących uszkodzeniem linii. "Pracujemy intensywnie nad rozbudową naszych linii przesyłowych" - zapewnił.
Niemiecka Agencja ds. Sieci Energetycznych oceniła w środę, że niemieckie linie znajdują się "w krytycznym stanie", a ich rozbudowa jest znacznie opóźniona. Polityk SPD Markus Meckel zaproponował powołanie polsko-niemieckiej Rady ds. Energii. "Ten kontrowersyjny temat będzie odgrywał przez wiele lat ważną rolę w polsko-niemieckich stosunkach. Byłoby dobrze, gdyby istniało forum do stałej wymiany poglądów" - tłumaczył w rozmowie z PAP socjaldemokrata, ekspert ds. polskich w swojej partii.
Forum Polsko-Niemieckie odbywa się od 1977 roku i jest platformą dla wymiany poglądów dla polityków, naukowców, publicystów i samorządowców z obu krajów.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Polacy i Niemcy chcą współpracować w energetyce