Samorządowcy Kadencji wybrani. Oto najlepsi z najlepszych

Polsce grozi 4 mld zł unijnej kary za smog

  • Włodek Kaleta
  • Opublikowano: 19 lutego 2018 - 12:00 | Zaktualizowano: 19 lutego 2018 - 14:30
22 lutego Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej ma wydać wyrok w sprawie nieprzestrzegania przez Polskę unijnych przepisów dotyczących jakości powietrza. Kolejny idiotyzm Unii? Następne oderwane od rzeczywistości przepisy czy też ostrzeżenie, że czas wziąć się na poważnie za walkę ze smogiem?

• W styczniu minął rok od zapowiadanego wprowadzenia programu „Czyste Powietrze”. Miał on rozwiązać problem smogu. Niestety tak się nie stało. Efekty programu są równie złe, jak jakość powietrza w wielu naszych miastach.

• Jadwiga Emilewicz zadeklarowała przeznaczenie w tym roku 180 mln zł na walkę ze smogiem w najuboższych gospodarstwach.

• Nawet 4 mld zł może kosztować Polskę niespełnienie standardów jakości powietrza określonych w prawie unijnym.

- Jeśli się bliżej przyjrzeć programowi „Czyste Powietrze”, to widać, że jest on zawieszony w powietrzu. Oderwany zupełnie od polityki ekologicznej - zapewniał PortalSamorzadowy.pl Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energii Odnawialnej. Istotnie, z 14 punktów zapisanych w programie zrealizowany został zaledwie jeden, dotyczący wdrażania przez Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju standardów emisyjnych dla kotłowni.

Tymczasem jakość powietrza w Polsce należy do najgorszych w UE. Według danych UE z tego powodu umiera w Polsce ponad 40 tys. osób rocznie. Agencja Ochrony Środowiska podaje liczbę 44 tys. zgonów rocznie. Dla przykładu w wypadkach drogowych ginie u nas rocznie 3,3 tys. osób, a ok. 100 tys. zabija rak. Wychodząc na dwugodzinny spacer po Krakowie, wdychamy tyle substancji rakotwórczych, co po wypaleniu 10 papierosów.

Smog nasz codzienny

Na początku stycznia br. powietrze we Wrocławiu było najbardziej zanieczyszczone na całym globie. Normy pyłu PM2 były przekroczenie o 584 proc. W Hanoi, drugim tego dnia mieście na liście z najgorszym powietrzem, przekroczono normę o 220 proc. W ubiegłorocznym sezonie grzewczym alarm smogowy (przekroczenie normy PM10) objął 188 miast.

Ciężar walki ze smogiem spadł faktycznie na barki samorządowców. W krytycznych sytuacjach apelują do mieszkańców, by zostawiali samochody w domach, fundują bezpłatną miejską komunikację publiczną, dopłacają do wymiany starych pieców grzewczych, prowadzą termoizolacje domów, by lepiej utrzymywały ciepło oraz przyjmują uchwały wprowadzające antysmogowe restrykcje, które obowiązują już w 7 województwach.

Samorządy na pierwszej linii

Wszystko to jednak tylko kropla w morzu potrzeb. - Wszyscy jesteśmy winni, że mamy tak zanieczyszczone powietrze. Nie należy przerzucać winy na przeciętnego Kowalskiego, który pali złym węglem w piecu. Przyczyną smogu jest niezwykle wysoki udział procesów spalania paliw stałych, jaki mamy w Polsce. To się musiało tak skończyć, skoro robimy tak niewiele, by zmienić źródła energii - podkreślał prezes Wiśniewski.

Dopuszczalne roczne stężenie MP10 w powietrzu, według najbardziej pesymistycznych danych, przekraczają już 24 polskie miasta. Obok Krakowa są to również Warszawa, Katowice, ale też Radomsko, Knurów czy Nakło nad Notecią.

Smog to nie polska marka?

Premier Mateusz Morawiecki w swym sejmowym expose deklarował, że „Czyste Powietrze” to wyzwanie cywilizacyjne, miara tego, czy Polska jest naprawdę dojrzałym krajem i zapowiedział, że walka ze smogiem stanie się jednym z priorytetów jego rządu. Zapowiedział, że od stycznia 2018 r. obowiązywać będzie nowa taryfa na energię elektryczną przeznaczoną do ogrzewania.

- W wielu regionach Polski, szczególnie w Małopolsce czy na Śląsku, ale również na Mazowszu, widziałem krajobraz spowity gęstą, szczypiącą mgłą i dzieci wracające ze szkoły z maseczkami na twarzy - mówił premier Morawiecki.

Czytaj też: Walka ze smogiem potrzebuje przyspieszenia i koordynacji

Według Grzegorza Wiśniewskiego przekroczenia norm czystości powietrza pokrywają się z mapą dużych źródeł spalania węgla. Za zasadnicze źródła smogu uważa on technologie spalania węgla i innych paliw kopalnianych w domowych piecach, jak i w elektrowniach i instytucjach przemysłowych.

- Ciepłownictwo oparte na węglu potrzebuje inwestycji, systemów odsiarczania i przede wszystkim zmiany paliwa. Do tego energetyka ze źródeł odnawialnych jest opóźniona. Jeśli polska energetyka nadal ma stać na węglu i jednocześnie zwalczać odnawialne źródła, to niewiele się zmieni. Dla rozsądnie myślącego człowieka to jakiś absurd - konkluduje Wiśniewski.

Smog niczym smok wawelski?

Pamiętając wypowiedzi niektórych zdymisjonowanych (choć nie tylko) ministrów, którzy jeszcze nie tak dawno przekonywali, że jeśli powietrze bywa zanieczyszczone, to głównie z powodów naturalnych, jak pył wulkaniczny czy nawiewany znad Sahary piasek, albo że smog jest zagrożeniem troszeczkę teoretycznym, bo palenie papierosów szkodzi bardziej, trzeba przyznać, że zapowiedź premiera stanowiła dużą zmianę.

Z informacji przekazanych przez Polski Alarm Smogowy w budżecie na 2018 r. przeznaczono na ten cel 180 mln zł. Na program antysmogowy zarezerwowano w budżecie ponad 15 razy mniej niż na program Strzelnica w każdym powiecie, na który zarezerwowano 2,6 mld zł.

Lepiej na węglu ze wschodu?

Sytuację pogarsza fakt, że polski węgiel jest nie najlepszej jakości. Ten lepszy sprowadzamy z zagranicy, zwłaszcza z Ukrainy. Rząd PiS zapowiadał skończyć z tym procederem, bo importowany węgiel miał być gorszej jakości. Postanowiono zrobić to przy pomocy norm jakościowych. Nie wyszło. Wyśrubowanych norm, które eliminowałyby węgiel ze wschodu z naszego rynku, nie są w stanie spełnić polskie kopalnie.

Jeśli premier Morawiecki chce iść na wojnę ze smogiem, jakieś normy jakościowe dla węgla trzeba w końcu przyjąć. Jadwiga Emilewicz, minister przedsiębiorczości i technologii, jeszcze jako wiceminister rozwoju zapowiedziała szybkie wprowadzenie rozporządzenia określającego normy jakości dla paliw, które będzie można spalać w domowych piecach.

- Pozwoliliśmy sobie na dość swobodne traktowanie środowiska i przepisów unijnych związanych z energią i środowiskiem, efektywnością energetyczną. Przyjęliśmy koncepcję, że przede wszystkim musimy się bogacić i żyć z renty zacofania. Jak to zazwyczaj bywa przy takim myśleniu, teraz za to płacimy. Zostaje zacofanie, bo renty z tego już nikt nie zobaczy – twierdzi prezes Instytutu Energii Odnawialnej.

Optymizm z doświadczenia

Optymiści przypominają, że Emilewicz to pierwsza polityk w Polsce, która wprowadziła temat smogu do debaty publicznej i odnosi sukcesy w walce o czyste powietrze. Jej przypisuje się doprowadzenie do przyjęcia rozporządzenia wprowadzającego nowe normy dla kotłów na paliwa stałe, co ma wyeliminować ze sprzedaży najbardziej emisyjne urządzenia.

Zapowiedziała wprowadzenie kolejnych regulacji na temat norm jakości paliw spalanych w piecach. Zadeklarowała też przeznaczenie w tym roku 180 mln zł na walkę ze smogiem w najuboższych gospodarstwach. Wcześniej zajmowało się tym Ministerstwo Energii. Mimo zapowiedzi, że normy będą wdrożone w marcu 2017 r., tak się nie stało. Teraz będzie inaczej? Jest program Czyste Powietrze, będą na to pieniądze oraz powołany został antysmogowy minister Piotr Woźny, obecny wiceminister przedsiębiorczości i technologii.

Czytaj też: Krzysztof Iwaniuk o dramatycznej sytuacji na wiejskich drogach

Eksperci doceniają, że coś w tej sprawie zaczyna się wreszcie robić, bo smog stał się problemem społecznym. Nie dlatego, że wcześniej go nie było, tylko dlatego, że świadomość społeczna co do wpływu czystego powietrza na nasze życie wyraźnie rośnie. Dlatego żaden polityk nie może przejść obojętnie obok tego problemu. Ale to wciąż za mało.

Co trzeba, a co ma sens?

Dlatego pesymiści nie wróżą ministrowi Woźnemu sukcesu. - To się nie uda - mówił wprost prezes Wiśniewski. - Jeden minister nic nie zrobi. Chcemy leczyć objawy, nie mając żadnej diagnozy systemowej. Brak takiej refleksji położy się cieniem na realizowanej polityce energetycznej. Aby skutecznie walczyć z zanieczyszczeniami powietrza, trzeba zmienić politykę państwa. A to będzie bardzo trudno zrobić.

Komentatorzy zwracają uwagę, że premier mówi o walce ze smogiem, ale tak naprawdę jest zakładnikiem lobby górniczego. Przywykliśmy już do haseł, że Polska węgla nie odpuści. Gdyby było inaczej, to gdzie minister Tchórzewski, który ma na swoich barkach kopalnie, znajdzie rynki zbytu na polski węgiel?

Czas goni. Mamy jeszcze kilka dni, aby przedstawić swój program naprawczy Komisji UE. W raporcie z 2014 r. Najwyższa Izba Kontroli oszacowała, że niespełnienie standardów jakości powietrza określonych w prawie unijnym (tzw. dyrektyw CAFE) może kosztować Polskę nawet 4 mld zł.

 

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!