Inwestycje w energetykę jądrową nie stanęły nawet po panice wywołanej wydarzeniami w Fukushimie. Skoro ich budowa opłaca się w wielu krajach, dlaczego nie miałaby opłacać się u nas?
Prof. dr. hab. Grzegorz Wrochna, dyrektor Narodowego Centrum Badań Jądrowych: - Przede wszystkim nie wierzę, że taka jest jego opinia. Samo tytułowe pytanie dziennikarza, które pan zacytował, zawiera dwa grube błędy. Co to znaczy "Polski"? Przecież nikt nie zamierza budować elektrowni z budżetu państwa. A co znaczy "nie stać?" Inwestycje w dowolnej branży na ogół tylko w części realizuje się z własnego kapitału. Po cóż byłyby banki?
Tymczasem prof. Mielczarski wprawdzie nie jest ekspertem w dziedzinie energetyki jądrowej, ale jego bogate CV wskazuje, że na rynku energii się zna i takiego, podwójnie błędnego stwierdzenia, sam by nie sformułował.
Ale przecież powiedział, że żadna polska firma nie jest w stanie sfinansować tak wielkiej inwestycji, a zagraniczni inwestorzy nie są zainteresowani.
- Zapewne nie wiedział, że PGE EJ1 prowadzi rozmowy z pięcioma konsorcjami, które zgłosiły zainteresowanie udziałem w postępowaniu zintegrowanym, tzn. wymagającym zarówno dostarczenia technologii, jak i domknięcia finansowania.
Jednak podane przez niego koszty budowy różnych elektrowni mogą zniechęcić do budowy elektrowni jądrowej.
- Rzeczywiście, porównanie samych kosztów budowy różnych elektrowni może zniechęcić. Ale przecież na całość kosztów wytwarzania energii elektrycznej składa się nie tylko koszt elektrowni, ale i koszt paliwa. A ten w przypadku elektrowni jądrowej jest znacznie niższy niż węglowej, a jeszcze bardziej niż gazowej.
O tym, że energetyka jądrowa jest konkurencyjna świadczą nie tylko poważne analizy, ale i realne ceny energii w różnych krajach. Inwestycje w tej dziedzinie nie stanęły nawet po panice wywołanej w niektórych krajach wydarzeniami w Fukushimie.
Czytaj więcej na Portalusamorzadowym.pl
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Polski nie stać na brak energii