Poza pomnikami zostały nam po PRL i współpracy ze Związkiem Radzieckim nieczynne od ponad 30 lat kopalnie uranu w Sudetach. Australijska firma Wildhorse Energy postanowiła je wykorzystać. Relikty zimnej wojny mają przygotowywać paliwo dla elektrowni atomowych.
Jak mówi Richard Pearce, dyrektor generalny Wildhorse Energy, sektor uranowy ma duży potencjał i firma chce to wykorzystać.
Jednym z inwestorów jest Goldman Sachs, europejski bank inwestycyjny, który włożył w australijską firmę 15 mln USD.
Wildhorse Energy jest stosunkowo młodą firmą - powstała w 2005 r. Od listopada 2006 r. jest notowana na australijskiej giełdzie. Wydobywa uran już w Stanach Zjednoczonych w stanie Wyoming. Po Węgrzech, które udostępniły swoje kopalnie w styczniu, Polska będzie drugą w Europie częścią portfolio firmy, chcącej stać się największym producentem uranu na Starym Kontynencie.
Dlaczego Australijczykom ma się opłacać wydobycie uranu w Sudetach, skoro zakończono je tam z powodu braku opłacalności? Przede wszystkim dlatego że obecnie stosowane są inne, tańsze technologie, a uran kosztuje znacznie więcej niż 30 lat temu. Poza tym w UE niebawem mocno wzrośnie i tak już spore zapotrzebowanie na ten rodzaj paliwa.
Jak mówi Witold Łada, wiceprezes Państwowej Agencji Atomistyki, z powodu ograniczeń emisji CO2 pojawia się trend do powracania do energetyki jądrowej. Nawet premier Kaczyński poważnie rozważa taką opcję. Na razie takie elektrownie są tylko na papierze i mało prawdopodobne, aby rozpoczęcie wydobycia przyspieszyło budowę. Ale taka szansa istnieje.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Polskie złoża uranu kręcą Australijczyków