Frustracja energochłonnych firm narasta. Chcą tańszego prądu, więc grożą producentom energii UOKiK-iem i własnymi inwestycjami w przesył. Wspólne projekty planują m.in. KGHM Polska Miedź, Złomreksu, ZGH Bolesław i Huty Zawiercie
Firmy, które stawiły się na spotkaniu, zużywają łącznie około 10 terawatogodzin energii rocznie, czyli 6 proc. tego, co zużywa cała Polska. Dlatego podwyżka cen prądu to dla nich kolosalny problem. Ale mają ciekawe pomysły, jak z tym walczyć.
Po pierwsze, chcą się rozprawić z branżą energetyczną. - Zamierzamy wystąpić wspólnie do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) z wnioskiem o sprawdzenie, czy producenci energii nie wykorzystują dominującej pozycji w stosunku do odbiorców. W tym celu wynajmiemy renomowaną kancelarię prawną, która będzie nas reprezentować - mówi w dzienniku Bogusław Ochab, prezes Zakładów Górniczo-Hutniczych Bolesław.
- Mamy obecnie do czynienia z sytuacją, w której mała grupa producentów energii narzuca warunki bardzo dużej grupie odbiorców. Trzeba zdemontować ten monopol, który jest zagrożeniem dla rynku - argumentuje Arkadiusz Krężel.
Trudno powiedzieć, co uzyskają firmy, składając kolejny wniosek w UOKiK. Pod naciskiem odbiorców i URE urząd już trzy tygodnie temu wszczął postępowanie w sprawie zasad sprzedaży energii na krajowym rynku. Zrobił to jednak bez przekonania, zaznaczając, że w 2008 r. badał domniemaną rynkową dominację Polskiej Grupy Energetycznej (PGE - największego dostawcy w kraju) i nie dopatrzył się łamania konkurencji.
Po drugie, przemysłowcy pomyślą o inwestycjach. Też wspólnych. - Moglibyśmy zainwestować w infrastrukturę, czyli np. linię przesyłową, za pomocą której możliwe byłoby sprowadzanie energii ze Wschodu. Ten projekt jest na razie na etapie wstępnych rozważań, ale w najbliższym czasie zwołamy kolejne spotkanie, na którym będziemy już ustalać szczegóły - zapowiada w "PB" Bogusław Ochab.
Własna infrastruktura poprawiłaby pozycję odbiorców energii w negocjacjach z producentami. Problem w tym, czy przedsięwzięcie jest realne. - Linie transgraniczne najwyższych napięć są domeną operatora systemu przesyłowego. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby przemysł wybudował własną. Operacja może być technicznie trudna do przeprowadzenia, bo nie chodzi tu o dostarczenie energii do pojedynczego zakładu przemysłowego zlokalizowanego w pobliżu granicy, lecz o większe przedsięwzięcie - mówi w dzienniku Tomasz Zadroga, prezes PGE.
Szef największego sprzedawcy energii w kraju ma jednak dla wielkich odbiorców również dobrą wiadomość. - Jeśli powstanie grupa zakupowa z prawdziwego zdarzenia, jesteśmy gotowi od zaraz usiąść do stołu i rozmawiać. Zdajemy sobie sprawę z trudnej sytuacji w kraju. Nie jesteśmy wyspą i spowolnienie gospodarcze na świecie nas również dotyka. Dlatego renegocjujemy tegoroczne kontrakty z naszymi obecnymi odbiorcami - twierdzi w "Pulsie Biznesu" Tomasz Zadroga.
Najwięksi odbiorcy od dawna myślą o stworzeniu "energetycznej grupy zakupowej". Jej zadaniem byłoby kupowanie energii hurtowo, bezpośrednio u producentów, dla większej liczby odbiorców. Jesienią 2008 r. firmy po raz pierwszy wystąpiły do producentów ze wspólnym zapytaniem ofertowym. Nie otrzymały jednak odpowiedzi.
Trzeci pomysł, który popierają przemysłowcy, to zwiększenie uprawnień prezesa URE. - Wszyscy zgodnie popieramy planowane zmiany w prawie energetycznym. Uważamy, że prezes URE powinien dostać większe uprawnienia w zakresie ustalania maksymalnych cen energii dla przemysłu - wyjaśnia w "PB" Bogusław Ochab.
Dodaje, że rynek ignoruje - na razie - głos odbiorców energii. A to może się skończyć tragicznie. Droga energia zbiera już w polskim przemyśle śmiertelne żniwo. Pierwszą ofiarą padła Huta Aluminium Konin z grupy Impexmetalu, która musiała zamknąć najbardziej energochłonną część produkcji i zwolnić 200 osób. W kolejce wkrótce staną następne.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Pożeracze prądu walczą z cenami