Donald Tusk i Andrus Ansip wezwali Litwę do przyspieszenia prac nad nową elektrownią atomową w Ignalinie.
Przyszłość elektrowni atomowej, którą wspólnie ma zbudować Polska i trzy republiki nadbałtyckie, była jednym z głównych tematów rozmów Tuska w Tallinie, stolicy Estonii. Rządy Polski i Estonii irytuje to, że projekt utknął w martwym punkcie. Głównie z powodu opieszałości Litwy.
- Jesteśmy absolutnie nieusatysfakcjonowani powolnym tempem przygotowań do budowy elektrowni - powiedział estoński premier Andrus Ansip w czwartek wieczorem na wspólnej konferencji z szefem polskiego rządu.
Estonia jest tak bardzo zaniepokojona opóźnieniami, że na wszelki wypadek zaczęła pracować nad projektem własnej elektrowni atomowej. Estończycy przystąpili też do organizowanego przez japońsko-amerykański koncern Toshiba-Westinghouse projektu IRIS, czyli budowy elektrowni atomowej o małej mocy: 335 MW. Dwa takie reaktory zaspokoiłyby potrzeby energetyczne kraju. - To właśnie powolność Litwy jest jedynym powodem, dla którego rozpoczęliśmy przygotowania do budowy własnej elektrowni - przyznał Ansip. Zastrzegł jednocześnie, że Ignalina wciąż pozostaje priorytetem jego rządu.
Kraje bałtyckie i Polska zdecydowały się na budowę wspólnej elektrowni, bo stara siłownia atomowa w Ignalinie ma "czarnobylski" typ reaktora. Wchodząc do UE, Litwa zgodziła się ją zamknąć do końca 2009 r. Litwini kompletnie jednak przespali okres przejściowy dany im przez Unię. Dziś gotowa jest tylko ocena wpływu elektrowni na środowisko, wybrano także miejsce na nowej elektrownię - niedaleko miasteczka Visaginas. Powołano też państwowo-prywatną spółkę LEO LT, która ma elektrownię wybudować, ale niedługo potem okazało się, że ustawa, na mocy której spółka została utworzona, jest niezgodna z konstytucją - przypomina "Gazeta Wyborcza".
Dalej zaczynają się same niewiadome: nieznana jest moc nowej elektrowni, jej koszt, a przede wszystkim nie wiadomo, kto udzieli kredytu na tę inwestycję. Siłownia może pochłonąć bowiem 4-6 mld euro, a takich pieniędzy nie są w stanie "zorganizować" pogrążone w głębokim ekonomicznym kryzysie kraje bałtyckie.