Energetycy z Sosnowca pod pozorem fałszywych awarii mieli wyłączać w mieście prąd, aby firmy zewnętrzne wymieniły potem kable. Jak donosi katowicka "Gazeta Wyborcza" mieszkańcy, którzy z tego powodu mieli problemy, mogą ubiegać się o odszkodowanie.
Energetycy celowo odcinali jego dopływ do wybranych dzielnic, wysyłali w teren ekipy techniczne, które sprawdzały linie, potwierdzały fikcyjne awarie i stwierdzały, że uszkodzenia są na tyle poważne, iż trzeba wymienić cały odcinek kabla pomiędzy stacjami transformatorowymi. Metr kabla kosztował ok. 800 zł, a wymieniane odcinki liczyły po kilkaset metrów - czytamy w dzienniku.
Zdaniem śledczych wymianą kabla zajmowały się firmy zewnętrzne, a za roboty płaciła im kontrolowana przez Skarb Państwa spółka Enion, której podlega rejon energetyczny w Sosnowcu.
Dwóch jego kierowników, którzy potwierdzali, że wyłączenia prądu były spowodowane awariami, oskarżono o poświadczenia nieprawdy w dokumentach. Prokuraturze nie udało się jednak wyjaśnić, jakie były motywy procederu. - Podczas przesłuchania podejrzani nie przyznali się do winy i odmówili złożenia wyjaśnień - tłumaczy w "GW" prok. Cicha. Śledczy badali też, czy podczas fikcyjnych awarii doszło w mieście do wypadków spowodowanych brakiem prądu lub ktoś zasłabł np. w windzie. Nie otrzymali jednak takich sygnałów.
Jeżeli sąd potwierdzi ustalenia prokuratury, mieszkańcy Sosnowca, którzy w chwili fikcyjnych awarii stracili dane w komputerach lub z tego powodu dotknęły ich inne problemy, będą mogli ubiegać się o odszkodowania. - Takie roszczenia można będzie składać na drodze cywilnej - tłumaczy prok. Cicha.
Zarząd Enionu nie wiedział, że prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko szefom rejonu w Sosnowcu. - Jednak wyniki kontroli wewnętrznych nie dały żadnych podstaw do wyciągnięcia wobec nich konsekwencji służbowych - twierdzi w "Gazecie" Ewa Groń, rzeczniczka prasowa Enionu.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Prokuratura zajęła się lipnymi awariami w Enionie