Przed konferencją klimatyczną w Paryżu COP21, której oficjalna inauguracja nastąpi w poniedziałek z udziałem blisko 150 szefów państw i rządów, kilkaset tysięcy ludzi przeszło ulicami różnych miast świata, żądając stanowczych działań w trosce o klimat.
W niedzielę 45 tys. osób przemaszerowało przez Sydney, 5 tys. było w Adelajdzie, tysiąc w ulewnym deszczu - w Seulu; proekologiczna manifestacja odbyła się także w Delhi.
"Światowa solidarność", "Nie ma planety B" - głosiły transparenty w Sydney.
Tysiące osób wzięły udział w manifestacji w Londynie; wśród nich była aktorka Emma Thompson, projektantka mody Vivienne Westwood oraz lider laburzystów Jeremy Corbyn. Podobnie jak w innych miastach, także w brytyjskiej stolicy manifestanci apelowali o ambitne i prawnie wiążące porozumienie na paryskiej konferencji.
W Paryżu 208 osób zostało zatrzymanych w wyniku starć policji z uczestnikami nielegalnej demonstracji.
O ile licząca kilka tysięcy osób statyczna manifestacja w formie żywego łańcucha była legalna i przebiegła spokojnie, o tyle przemarsz ekologów został zakazany przez policję na mocy stanu wyjątkowego, który obowiązuje we Francji po zamachach terrorystycznych z 13 listopada.
Szef MSW Bernard Cazeneuve wyraził ubolewanie, że doszło do aktów przemocy, w tym ciskania w stronę policji buli do gry oraz zniczy, świeczek i innych przedmiotów przyniesionych przez paryżan na plac Republiki dla uczczenia pamięci ofiar zamachów z 13 listopada.
Funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego, by uniemożliwić części zamaskowanych demonstrantów dotarcie na plac oraz rozproszyć pozostałych. Uczestnicy zgromadzenia nieśli transparenty z hasłami wzywającymi do działań na rzecz klimatu i obrony demokracji.
Władze francuskie poinformowały, że na mocy przepisów o stanie wyjątkowym umieściły w areszcie domowym 26 działaczy organizacji ekologicznych, by uniemożliwić im zorganizowanie demonstracji z okazji paryskiej konferencji. Według MSW osoby te uciekały się do przemocy podczas demonstracji w przeszłości i "zapowiedziały, że nie będą respektować przepisów o stanie wyjątkowym".
Wcześniej w niedzielę na placu Republiki pojawiły się tysiące par butów w ramach jedynej dopuszczonej przez władze demonstracji ekologów. Buty symbolizowały uczestników protestu, który miał się odbyć w tym miejscu, ale został odwołany w związku ze stanem wyjątkowym.
Papież Franciszek, przebywający w Afryce, polecił wysłać swoje czarne buty, które ustawiono wśród innych na Placu Republiki. Przyczepiono do nich kartkę z podpisem papieża oraz tytułem jego ekologicznej encykliki "Laudato si'", opublikowanej latem. Franciszek apelował w niej do całego świata o wielkie ekologicznej nawrócenie. Koordynatorem akcji była organizacja obywatelska Avaaz.
W sumie w całej Francji odbyło się w ciągu weekendu 58 pokojowych zgromadzeń w obronie klimatu - poinformował Cazeneuve.
Oficjalna inauguracja konferencji klimatycznej COP21 na szczeblu szefów państw i rządów nastąpi w poniedziałek, ale już w niedzielę w Paryżu rozpoczęły się pierwsze rozmowy negocjatorów. Konferencja potrwa do 11 grudnia.
Jeśli światowe negocjacje zakończą się sukcesem, w stolicy Francji zostanie zawarte w grudniu najbardziej ambitne porozumienie klimatyczne, które miałoby zacząć obowiązywać po 2020 roku i zastąpić protokół z Kioto. Społeczność międzynarodowa postawiła sobie za cel niedopuszczenie do tego, by średnia temperatura wzrosła o ponad 2 stopnie Celsjusza w stosunku do epoki przedindustrialnej. W obecnym tempie świat zmierza w kierunku wzrostu temperatury o 4 stopnie pod koniec XXI wieku, co według naukowców może mieć niebezpieczne skutki.
Francuska minister ekologii wyraziła w niedzielę przekonanie, że na konferencji - która jest największym w historii wydarzeniem poświęconym klimatowi - dojdzie do porozumienia, choć może ono nie być na wystarczająco ambitnym poziomie. "Zgromadzenie w jednym miejscu i wokół jednej sprawy 150 szefów państw jest wydarzeniem historycznym" - powiedziała
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Przed COP21 na świecie marsze przeciwko globalnemu ociepleniu klimatu