Inflacja w latach 2009-12 większa o 1,23 proc., wzrost PKB niższy o 1,13 proc. - taki może być skutek podwyżek cen prądu spowodowanych koniecznością zakupu limitów CO2
Ponieważ rządowych szacunków wciąż nie ma, "Gazeta" poprosiła o opinię analityków bankowych.
Jedno jest pewne: redukcja emisji CO2, choć korzystna dla środowiska, będzie miała negatywne skutki dla gospodarki. Mniejsza liczba darmowych zezwoleń na emisję CO2 oznacza, że przedsiębiorstwa będą musiały kupować na rynku dodatkowe zezwolenia emisyjne. Są one sprzedawane w ramach Europejskiego Systemu Handlu Emisjami (ETS) - czytamy w dzienniku.
W szczególnie trudnej sytuacji będą firmy energetyczne. Zabraknie im pozwoleń na mniej więcej 30 mln ton CO2. Przy dzisiejszych cenach (20 euro za 1 tonę) oznacza to, że wyprodukowanie prądu potrzebnego gospodarce w latach 2008-12 będzie obciążone dodatkowym kosztem ok. 600 mln euro. A większość analityków tego rynku prognozuje, że cena uprawnień do emisji może być wyższa niż obecnie.
Redukcja emisji CO2 będzie miała więc kolosalny wpływ na całą gospodarkę. Ceny prądu to nie tylko nasze rachunki pochłaniające raptem 4,01 proc. dochodów gospodarstw domowych. 70 proc. prądu konsumuje przemysł, a cena energii zawarta jest praktycznie w każdej kupowanej przez nas rzeczy. Według GUS do wyprodukowania towarów wartych 100 zł potrzeba średnio 14,1 kilowatogodzin prądu. Kilowatogodzina prądu kosztuje ok. 20 gr. Oczywiście różne towary potrzebują różnej ilości prądu - do wyprodukowania piwa za 100 zł potrzeba zaledwie 4,3 kilowatogodziny. Ale papier wart 100 zł to już ponad 40 kilowatogodzin. Jeśli podrożeje prąd, automatycznie (i proporcjonalnie) podrożeje papier i piwo - wylicza "GW".
Ponieważ nie sposób przewidzieć, ile faktycznie będą kosztować dodatkowe uprawnienia do emisji CO2, jakie polskie firmy będą musiały kupić, analitycy rozpatrzyli trzy warianty. Pierwszy jest optymistyczny, przyjęty przez resort środowiska. Zakłada on, że konieczność dokupienia uprawnień emisyjnych spowoduje podwyżkę cen prądu dla końcowych użytkowników o 4-5 proc.
Drugi wariant zakłada podwyżkę rzędu 10 proc. I wreszcie wariant trzeci, ten, którym straszą nas obecnie elektrownie: podwyżka sięgnie 15 proc.
- Zakładamy, że skutki braku limitów CO2 zaczniemy odczuwać w 2009 r. - mówi w "GW" Jakub Borowski, główny ekonomista InvestBanku. - W pierwszym scenariuszu podwyżki cen prądu spowodują, że średnioroczna inflacja w latach 2009-11 będzie w każdym roku wyższa o blisko 0,2 pkt proc. Z kolei wzrost PKB w 2012 r. będzie niższy o 0,4 pkt proc. To najbardziej optymistyczny wariant.
Drugi wariant (podwyżka ceny prądu o 10 proc.) jest już gorszy. Wzrost inflacji w latach 2009-12 wyniósłby 1,23 pkt proc., wzrost PKB zaś byłby mniejszy o 0,76 pkt proc.
I wreszcie wariant trzeci, najgorszy: podwyżka cen prądu o 15 proc. Jej efekty byłyby naprawdę kiepskie. Inflacja podskoczyłaby o 1,83 pkt proc., a wzrost PKB byłby niższy aż o 1,13 pkt proc.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Redukcja emisji CO2 poddusi naszą gospodarkę