Rosja chce zbudować most energetyczny między Polską a Obwodem Kaliningradzkim. O projekcie mówi się od kilku lat, ale do tej pory nie było klimatu. Czy teraz klimat będzie?
Rosyjskie plany są bardzo ambitne. I zapisane w strategicznym, rządowym dokumencie - przyjętym pod koniec lutego "Planie rozwoju elektroenergetyki do 2020 r.". Stwierdza on: "Dla zabezpieczenia dostaw energii do Obwodu Kaliningradzkiego, w warunkach możliwego połączenia Polski i Litwy, przewiduje się wybudowanie podwójnej linii wysokiego napięcia między systemem polskim a systemem Kaliningradu, o napięciu 400 kilowoltów, która umożliwi handel energią między nimi, a także dostarczanie nadwyżki energii do krajów europejskich".
Łącznik o długości 120 kilometrów miałby zostać zbudowany w latach 2016-20. Kabel miałby moc przesyłową 1140 megawatów - tyle, ile produkuje średniej wielkości elektrownia. Kosztowałby ok. 250 mln euro. "Gazeta" próbowała dowiedzieć się czegoś więcej o rosyjskich planach, jednak ani w spółce Jantarenergo (sprzedającej prąd w Obwodzie Kaliningradzkim), ani w spółce FSK, która zarządza rosyjskimi sieciami energetycznymi, ani w rosyjskim ministerstwie energetyki nikt nie potrafił podać żadnych szczegółów.
Do budowy takiego połączenia Rosjanie próbują namówić Polskę już od dawna. - Pamiętam, że już w 2006 r. Jantarenergo robiło podchody podczas Forum Wschodniego w Krynicy - opowiada "Gazecie" menedżer ówczesnych Polskich Sieci Elektroenergetycznych. - My nawet byliśmy gotowi podjąć rozmowy, ale u nich zmienił się prezes, a potem już się do nas nie zgłaszali. Zresztą przy poprzednim rządzie nie było klimatu - dodaje rozmówca "Gazety Wyborczej" proszący o zachowanie anonimowości.
Jeszcze wcześniej - bo w 2003 r. - Rosjanie mówili, że chcą wybudować dwa łączniki. Jeden o napięciu 400 kilowoltów z Kaliningradu do Elbląga, drugi mniejszy - 110 kilowoltów łączący Braniewo z rosyjskim Mamonowem.
Polski rząd - zarówno poprzedni, jak i obecny oficjalnie nie mówi "nie". Przyjęta w 2006 r. "Strategia dla elektroenergetyki" wspomina o połączeniu polskiego i rosyjskiego systemu elektroenergetycznego. Przy założeniu jednak, że projekt będzie opłacalny ekonomicznie, i da się załatwić współfinansowanie z funduszy pomocowych UE.
Tymczasem ekonomiczny sens megakabla stoi pod znakiem zapytania. O pomyśle sceptycznie wypowiadają się eksperci. - To sprawa bardzo dalekiej przyszłości - mówi nam Wasilij Konuzin, analityk rosyjskiego rynku elektroenergetyki w domu maklerskim Alemar.
Zdaniem Konuzina Rosja ma teraz inne problemy na głowie. Choć oficjalnie jest wciąż jest eksporterem energii elektrycznej, to w centralnej Rosji, zwłaszcza wokół Moskwy, prądu zaczyna brakować. Żeby przyciągnąć inwestorów - którzy wyłożą pieniądze na nowe moce i sieci - Rosjanie liberalizują swój rynek i sprzedają elektrownie, także zagranicznym spółkom. W ciągu najbliższych kilkunastu lat na inwestycje w elektroenergetykę ma pójść ok. 150 mld dol. - I dopiero kiedy program inwestycyjny zostanie wykonany, będzie można myśleć o budowie kabla łączącego Polskę z Obwodem Kaliningradzkim - konkluduje Konuzin.
Sceptyczny jest też prof. Władysław Mielczarski, unijny koordynator budowy energetycznego mostu polsko-litewskiego. - Skąd wziąć prąd do tego kabla? W Kaliningradzie takiej ilości mocy na eksport nie będzie, a z głębi Rosji też trudno ją doprowadzić, bo systemy krajów bałtyckich już teraz są przeciążone. Kiedy wybudujemy most z Litwą, można przeanalizować budowę łącznika z Kaliningradem, ale jako inżynier uważam, że to mało realne - dodaje.
Budową wielkiego mostu energetycznego Polska - Rosja nie jest zainteresowana spółka PSE-Operator, który zawiaduje sieciami wysokiego napięcia w Polsce. Oprócz mostu polsko-litewskiego PSE-Operator skupia się na inwestycjach w łączniki między Polską i Ukrainą oraz Polską i Niemcami. Każdy most będzie kosztował kilkaset milionów euro. - Nad połączeniem z Kaliningradem nie pracujemy - powiedziała "Gazecie" prezes PSE-Operatora Stefania Kasprzyk.
Większe szanse powodzenia ma za to inny, znacznie skromniejszy projekt energetycznego połączenia Rosji i Polski. Chodzi o most o napięciu 110 kilowoltów łączący Braniewo z rosyjskim Mamonowem. Jego moc nie przekraczałaby kilkudziesięciu megawatów. Jako że ten most łączyłby sieci niskich napięć, nie budowałby go PSE-Operator, ale koncern Energa. Firma dostarcza prąd m.in. w Gdańsku, Elblągu i Olsztynie, czyli w regionach graniczących z Obwodem Kaliningradzkim. - Każde dodatkowe połączenie ma sens, gdyż wpływa na poprawę bezpieczeństwa energetycznego i pewności zasilania - mówi rzecznik Energi Beata Ostrowska.
Mniejszy most byłby też na rękę Rosjanom. Obecnie, znaczna część prądu dla Obwodu Kaliningradzkiego pochodzi z litewskiej elektrowni jądrowej w Ignalinie. Ma ona być wyłączona w 2009 r., więc mieszkańcy Obwodu stoją przed groźbą deficytu prądu. Rosjanie budują co prawda w Kaliningradzie nową elektrownię gazową (TEC-2), ale energię i tak trzeba będzie sprowadzać z głębi Rosji. Połączenie z Polską byłoby więc dla Kaliningradu dodatkowym zabezpieczeniem.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Rosja chce energetycznego połączenia z Polską do 2020 r.