Rząd chce skłonić elektrownie by handlowały prądem na giełdzie energii. Według ministrów to sposób na powstrzymanie gwałtownego wzrostu cen prądu
Obecnie jedynie 3 proc. krajowego prądu trafia na giełdę. To mało w porównaniu z innymi krajami europejskimi: w Niemczech jest to 15 proc., a we Włoszech i Hiszpanii - nawet 100 proc.
Joanna Strzelec-Łobodzińska, wiceminister gospodarki odpowiedzialna za energetykę, mówi, że ministerstwo chciałoby, by obowiązek handlu na giełdzie dotyczył wyłącznie energii objętej niegdyś kontraktami długoterminowymi, tj. wieloletnimi umowami między elektrowniami a odbiorcami przemysłowymi, anulowanymi przez rząd w 2007 r. To oznacza, że ustawa regulowałaby około 40-50 proc. obrotu - wyjaśnia dziennik.
Według Grzegorza Onichimowskiego, prezesa Towarowej Giełdy Energii, w Polsce - by giełda spełniała rolę swoistego kontrolera cen powinno przez nią przechodzić około 30 proc. transakcji.