Akcjonariusze spółek energetycznych zasypali sejmową kancelarię wnioskami o udział w wysłuchaniu publicznym. Nadesłali ponad 800 zgłoszeń do debaty nad kontrowersyjnym projektem ustawy o akcjach pracowniczych w sektorze.
Dzięki zaprojektowanej przez siebie ustawie, resort skarbu chce dać załogom połączonych niedawno w cztery grupy firm energetycznych prawo do zamiany pracowniczych udziałów w macierzystych spółkach na akcje skonsolidowanych holdingów. Mają one wchodzić na giełdę - przypomniał dziennik.
Tyle że pracownicy BOT Górnictwo i Energetyka oraz Południowego Koncernu Energetycznego w dużej części już akcji swoich macierzystych spółek się pozbyli.
Z przybliżonych szacunków wynika, że prywatni inwestorzy i fundusze inwestycyjne zaangażowały się w akcje BOT i PKE w sumie na ponad 200 mln zł. Jeśli znajdujące się w ich portfelach akcje nie będą konwertowane, stracą wartość - wyjaśnia "Parkiet".
Dlatego pojawiają się zarzuty, że MSP przygotowało dokument krzywdzący część inwestorów i że jeśli wejdzie w życie, to Skarb Państwa może spodziewać się pozwów o odszkodowania. Ministrowie odpowiadają, że przygotowali ustawę na podstawie obecnych przepisów i że zgodnie z nimi prawo do konwersji powinni dostać tylko pracownicy i ich spadkobiercy.
Z pewnością nie wszyscy, którzy przysłali zgłoszenia, wezmą udział w debacie, którą zaplanowano w Sejmie na 23 sierpnia. Aleksander Grad, przewodniczący sejmowej komisji skarbu zapewnia na łamach "Parkietu", że po wysłuchaniu publicznym, będzie dążył do jak najszybszego zakończenia prac nad projektem.
Na tym, aby ustawa o "energetycznych" akcjach jak najszybciej weszła w życie, zależy przede wszystkim związkowcom z branży. Oni także są na liście osób chętnych do udziału w debacie. Mówią, że reprezentują 117 tys. pracowników energetyki, czekających z niecierpliwością na nowe przepisy.
Zobacz także: Energetyczni akcjonariusze zrzeszają się przeciwko skarbowi
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Setki chętnych do dyskusji o "energetycznych" akcjach