Może zabraknąć energii dla firm w SSE. Zakaz jej produkcji na ich obszarach ma zostać utrzymany.
Ale jest też druga strona medalu - informuje "Rzeczpospolita".
– Opowiadamy się za tym, by w strefach można było wytwarzać energię. W tej chwili jej nie brakuje, ale niewykluczone, że może się tak zdarzyć w przyszłości – mówi Piotr Wojaczek, prezes Katowickiej SSE. Ściągnęła ona inwestycje warte ok. 12 mld zł. Gdy kilka lat temu pojawił się projekt budowy w strefie elektrowni gazowej, resort gospodarki nie wyraził na to zgody. – Popieraliśmy ten projekt, gdyż mieliśmy wtedy firmę, która chciała u nas zainwestować i potrzebowała mocy 100 MW. Alternatywą była budowa linii przesyłowej o długości 50 km i wartości 150 mln zł – opowiada.
Wymuszanie na dystrybutorach energii, by stawiali takie połączenia, nie zawsze jest łatwe.
– Ostatnio czekaliśmy na to dwa lata. Rok temu też zgłosiliśmy dystrybutorowi zapotrzebowanie na przyłączenie do sieci kolejnych terenów przemysłowych i nadal czekamy – przyznaje Joanna John-Błażyńska, prezes Grudziądzkiego Parku Przemysłowego, którego tereny należą w większości do Pomorskiej SSE.
W Niepołomicach (Krakowska SSE) trudności z pozyskaniem energii pojawiły się przy inwestycji producenta napędów elektrycznych – japońskiej firmy Nidec.
– Na szczęście udało nam się wynegocjować z innymi firmami, by oddały część swojego przydziału mocy – wspomina burmistrz Niepołomic Stanisław Kracik.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Strefy ekonomiczne bez prądu?