30 mld zł - takie są potrzeby inwestycyjne Tauronu do 2020 r. W ich zaspokojeniu nie pomogą inwestorzy giełdowi, bo właściciel zmienił koncepcję prywatyzacji.
To zapewne wniosek z trudnych doświadczeń poznańskiej Enei, której wprawdzie ostatecznie udało się domknąć ofertę publiczną, jednak de facto większość nowych akcji spółki objął szwedzki koncern branżowy Vattenfall, który w przyszłym roku z pewnością będzie chciał wykupić pakiet kontrolny. Tauron ma pójść prostszą ścieżką — od razu w ręce inwestora strategicznego, choć Dariusz Lubera, prezes grupy, nie obawiał się o powodzenie oferty, nawet gdyby dekoniunktura na rynkach finansowych miała się przedłużyć.
Niezależnie od wyboru ścieżki Tauron nie powinien zbyt długo czekać na prywatyzację. Firma ma potężne potrzeby inwestycyjne, których nie zaspokoi bez pomocy inwestorów. Z oferty publicznej chciała uzyskać 3,5-4 mld zł, czyli dwa razy więcej pieniędzy niż Enea. Na co? Przede wszystkim na powiększenie potencjału wytwórczego - czytamy w "Pulsie Biznesu".