Ponad 12,8 tys. odbiorców w północnej części woj. śląskiego wciąż pozbawionych jest prądu. Niektórzy z nich nie mają energii, a często także ogrzewania i wody, już ponad tydzień. Źle jest też w Małopolsce, gdzie prądu nie ma 40 tys. osób. Choć energetycy wciąż pracują, w ostatnich dniach - z powodu nowych awarii - liczba odbiorców bez prądu rośnie.
Ponieważ większość odbiorców pozbawionych prądu to gospodarstwa domowe, szacuje się, że brak energii dotknął 40-50 tys. osób. Nie działają 233 stacje energetyczne, uszkodzone są cztery linie wysokiego napięcia oraz 33 linie średniego i niskiego napięcia. Najczęstsze przyczyny awarii to oblodzenie oraz zerwanie linii, na które przewracają się zlodowaciałe, pokryte ciężkim śniegiem drzewa.
Starosta powiatu myszkowskiego, gdzie bez prądu jest najwięcej odbiorców, chce, by w powiecie ogłoszono stan klęski żywiołowej. M.in. o tym dyskutować będzie w niedzielę wczesnym popołudniem w Żarkach sztab kryzysowy, z udziałem m.in. wojewody śląskiego, samorządowców, służb energetycznych i strażaków.
W wielu przypadkach brak prądu skutkuje też brakiem ogrzewania i wody. Trudno precyzyjnie ocenić liczbę gospodarstw pozbawionych ogrzewania. Problemy występują tam, gdzie do obiegu wody w sieciach centralnego ogrzewania konieczne jest stosowanie pomp. To spory odsetek gospodarstw bez prądu.
Przywracanie dostaw prądu w powiecie myszkowskim na Śląsku może potrwać nawet 5 dni. Poinformował o tym wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk. Wojewoda nie zdecydował się na razie na ogłoszenie stanu klęski żywiołowej w powiecie myszkowskim, czego domagały się tamtejsze władze. Wojewoda tłumaczył, że naprawa linii średniego napięcia zajmie dwa dni, dwa kolejne zajmie usuwanie awarii na liniach niskiego napięcia.
Straż pożarna dostarczy duże agregaty prądotwórcze, by uzupełniać braki prądu w newralgicznych punktach. W usuwaniu awarii pomogą też leśnicy, którzy, o ile to możliwe, będą oczyszczać tereny leśne, przez które przebiegają linie wysokiego i średniego napięcia.
Wojewoda śląski zapewnił, że woda jest na bieżąco dostarczana do domów, nie ma też alarmów sanitarno-epidemiologicznych
W Małopolsce też przybyło osób bez prądu
Około 40 tysięcy osób nie ma prądu w województwie małopolskim. Liczba odbiorców bez prądu wzrosła, bo w nocy doszło do dużej awarii w powiecie miechowskim - poinformował PAP w niedzielę Jerzy Nowicki z Centrum Zarządzania Kryzysowego Wojewody Małopolskiego.
Według służb kryzysowych prądu brakuje w powiatach: krakowskim, olkuskim i miechowskim. Ostatniej nocy awaria sieci odcięła od zasilania około 17 tysięcy osób. W każdym z powiatów nad przywróceniem zasilania pracuje po ponad 20 ekip energetycznych.
Najtrudniejsza sytuacja panuje w gminie Trzyciąż w powiecie olkuskim, gdzie prądu brakuje już od kilku dni.
Kłopoty mają nie tylko energetycy
W niedzielę służby kryzysowe poinformowały także, że nadzór budowlany zakazał użytkowania sali gimnastycznej przy szkole podstawowej w miejscowości Truskolasy. Z sali nie będzie można korzystać do czasu usunięcia grubej warstwy śniegu i lodu z dachu budynku. Co najmniej w kilkunastu pozbawionych prądu szkołach także w poniedziałek, podobnie jak w zeszłym tygodniu, nie odbędą się zajęcia.
Wszystkie główne drogi krajowe i wojewódzkie w regionie są przejezdne. Ich nawierzchnia jest zwykle czarna - sucha lub mokra. W powiatach lublinieckim, kłobuckim i zawierciańskim niebezpiecznie jest na oblodzonych drogach wiodących przez las. Są też utrudnienia spowodowane spadającymi na jezdnie gałęziami, łamiącymi się z powodu oblodzenia.
W ruchu pociągów osobowych nadal występują niewielkie opóźnienia, jednak wszystkie trakcje elektryczne zostały uruchomione, a przewoźnicy przywrócili wszystkie zawieszone wcześniej połączenia.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Tysiące Polaków wciąż bez energii