Ukraina. Blokada energetyczna - na Krymie zaczynają się protesty

Ukraina. Blokada energetyczna - na Krymie zaczynają się protesty
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Po trzech tygodniach od odcięcia prądu płynącego z Ukrainy na zaanektowany przez Rosję Krym mieszkańcy półwyspu zaczynają się powoli buntować przeciwko lokalnym władzom, a te, w odpowiedzi na blokadę, wszczynają kolejne represje wobec swych oponentów.

Oficjalny Kijów na razie nie zajmuje jasnego stanowiska w sprawie wznowienia dostaw energii, jednak działający na Ukrainie Tatarzy krymscy, którzy są temu przeciwni, oświadczają, że będą domagali się ustawowego zakazu jej sprzedaży.

"Moce energetyczne, które Krym jest w stanie wyprodukować samodzielnie, są wystarczające do pokrycia zapotrzebowania jego mieszkańców. Niestety, prąd ten jest wykorzystywany przez rosyjskie garnizony wojskowe i dlatego Krym pogrążony jest w ciemnościach" - mówi PAP Refat Czubarow, ukraiński parlamentarzysta i przewodniczący samorządu tatarskiego, Medżlisu, któremu władze okupacyjne zakazują wjazdu na Krym.

Jednym z najbardziej wiarygodnych źródeł wiadomości o sytuacji na półwyspie są fora internetowe. Ich użytkownicy na początku trwającej od 20 listopada blokady energetycznej złorzeczyli Tatarom i władzom ukraińskim. "Przeżyjemy! Rosja nam pomoże!" - pisali. Obecnie na tych samych forach ludzie dzielą się informacjami, gdzie można naładować telefon komórkowy, kto ma ciepłą wodę, by wykąpać dziecko, czy kuchenkę gazową, żeby ugotować posiłek.

Od wtorku w prawie 350-tysięcznym Sewastopolu, głównej bazie rosyjskiej Floty Czarnomorskiej, prąd włączany jest jedynie na 4 godziny na dobę - donoszą tamtejsze media. Jedna z ulic miasta została we wtorek zablokowana przez 250 osób, które domagały się od władz rozwiązania tego problemu. Z tego samego powodu kilka dni wcześniej ludzie zablokowali ruch na obwodnicy stolicy Krymu, Symferopola.

Według Czubarowa wydarzenia te są sygnałem, że krymskie władze, które w związku z blokadą wprowadziły stan wyjątkowy, nie radzą sobie z sytuacją. Tatarski polityk nie oczekuje jednak, że mieszkańcy Krymu podniosą głowy przeciwko swoim obecnym władcom.

"Skłamałbym, gdybym powiedział, że krymskie społeczeństwo dojrzało do buntu, ale znaczna część ludzi zaczyna już rozumieć, w jaki ślepy zaułek trafił Krym w wyniku działań Rosji. Nie oczekuję masowych protestów ulicznych, bo w rosyjskiej rzeczywistości jest to bardzo trudne. Ludzie po prostu się boją" - podkreśla w rozmowie z PAP.

Władze Krymu podsycają ten strach, wszczynając śledztwa i przeprowadzając rewizje w domach działaczy Medżlisu i aktywistów proukraińskich. Krymska prokurator Natalia Pokłonska, odnosząc się do wysuwanych przez Tatarów postulatów uwolnienia ich rodaków przetrzymywanych w rosyjskich więzieniach za poglądy polityczne, nazwała ich "zwykłymi kryminalistami".

"Są to ludzie, których wina polega wyłącznie na tym, że opowiadali się za jednością terytorialną Ukrainy i występowali przeciwko rosyjskiej agresji" - odpowiada na to Czubarow. Przypomina, że po aneksji Krymu Rosjanie uwięzili m.in. wiceprzewodniczącego Medżlisu Achtema Czyjhoza i skazanego w Rosji na 20 lat pozbawienia wolności pochodzącego z Krymu ukraińskiego reżysera Ołeha Sencowa.

Władze w Kijowie zastanawiają się tymczasem, co robić ze zniszczonymi przez wybuchy liniami energetycznymi, które dostarczały prąd z ukraińskich elektrowni na zajęty przez Rosję półwysep. Tatarzy, którzy uczestniczą w blokadzie Krymu, nie chcą zgodzić się na ich remont.

Ministerstwo energetyki Ukrainy ostrzegło w środę, że trwały brak prądu może doprowadzić do awarii w dwóch zakładach chemicznych, które znajdują się po "rosyjskiej" stronie granicy administracyjnej między obwodem chersońskim a Krymem. Jeden z nich należy do mieszkającego w Austrii ukraińskiego oligarchy Dmytra Firtasza. Specjaliści uspokajają jednak, że fabrykom nic nie grozi, gdyż mają one własne agregaty prądotwórcze o dużej mocy.

Czubarow nie wyklucza, że ukraińskie władze, m.in. z powodu nacisków międzynarodowych, mogą pójść na ustępstwa i wznowić dostawy energii na Krym. "Sądzę jednak, że prąd nie będzie płynął tam długo. Jako deputowany do ukraińskiego parlamentu będę się domagał, by kwestia zakazu sprzedaży energii dla Krymu została rozwiązana na poziomie ustawowym" - powiedział PAP.

Krym, który Rosja okupuje od marca 2014 r., według różnych ocen uzależniony jest od ukraińskiej energii w 70-80 procentach. 19 i 20 listopada nieznani sprawcy wysadzili cztery linie przesyłowe w graniczącym z Krymem obwodzie chersońskim, co pozbawiło mieszkańców półwyspu prądu.

Tatarzy od września prowadzą blokadę żywnościową Krymu, w ramach której nie przepuszczali jadących tam samochodów ciężarowych. Pod ich naciskiem kilka dni po przerwaniu dostaw energii rząd Ukrainy wydał decyzję o tymczasowym zakazie towarowych połączeń transportowych z zaanektowanym półwyspem.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

SŁOWA KLUCZOWE I ALERTY

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Ukraina. Blokada energetyczna - na Krymie zaczynają się protesty

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!