Producenci agregatów zasilanych metanem widzą na polskim rynku potencjał. Ale choć ich obroty rosną o 50 proc. rocznie, są nadal małe.
Eksperci oceniają, że potencjał do wykorzystania metanu w elektrociepłowniach jest w Polsce dziesięciokrotnie większy niż w Niemczech. Naturalnym reaktorem wytwarzającym metan są składowiska odpadów. Także kopalnie mają ten gaz za darmo – uwalnia się w trakcie wydobywania węgla. Rocznie jest to nawet 1 mld m sześc., a tylko 15 proc. z tego jest wykorzystywane na cele energetyczne. Tymczasem metan ma 21-krotnie większy wpływ na efekt cieplarniany od dwutlenku węgla i rząd już przygotowuje przepisy podnoszące opłaty za jego emisję.
Do produkcji energii z metanu zabierają się firmy mające problem z odpadkami: oczyszczalnie ścieków i gorzelnie, a także zakłady potrzebujące dużo ciepła, np. szklarnie. W procesie fermentacji powstaje gaz do produkcji energii elektrycznej, a gorąca para i woda są wykorzystywane w procesach produkcyjnych. Silniki mogą wykorzystywać gaz nawet z resztek z restauracji. – Energia elektryczna produkowana w tego typu urządzeniach trafia także do sieci i jest sprzedawana jako tzw. zielona, a więc droższa – dodaje Sylwester Jędra.
Polski rynek sprzedaży silników na metan wart jest jednak zaledwie kilkadziesiąt milionów złotych rocznie. Producenci tacy jak niemiecki MAN czy amerykański Caterpillar żądają ok. 2 mln zł za maszyny pozwalające na produkcję 1 MW energii z gazu. Na razie firmy nie mogą się pochwalić dużymi kontraktami. – Pod względem wykorzystania metanu jesteśmy daleko za krajami Zachodu – uważa prof. Władysław Kotowski z Politechniki Opolskiej.
GE największy kontrakt podpisał ze spółką Agrogaz, w której udziały ma Jan Kulczyk. Miała ona produkować ciepło i energię elektryczną przy gorzelni w Liszkowie, ale elektrociepłownia o mocy 2,2 MW nie rozpoczęła pracy, bo zakład stoi - pisze "Rzeczpospolita".