Prąd i ciepło z biomasy są drogie. Żeby budowa 2,5 tys. zakładów miała sens, konieczne są finansowe zachęty dla producentów - pisze Rzeczpospolita.
Według dziennika wytwarzanie prądu ze zgazowanej biomasy jest dużo mniej wydajne niż z innych źródeł odnawialnych. Jednak w przeciwieństwie do np. elektrowni wiatrowych czy wodnych biogazownie mogą działać w każdym miejscu w kraju.
Stowarzyszenie Energii Odnawialnej ocenia, że inwestycje będą się zwracały po siedmiu latach, ale tylko w przypadku wykorzystywania jako paliwa obornika albo odpadów z ubojni. Gorzej jest z opłacalnością zakładów na rolniczą biomasę (np. kiszonkę z kukurydzy).
- Dla tego typu inwestycji potrzebne jest dodatkowe wsparcie, a do tego trzeba wprowadzić zmiany w prawie energetycznym - dodaje cytowany przez "Rz" Wojciech Adamczyk.
Dziennik zwraca uwagę, że moment do wprowadzenia zmian w prawie energetycznym jest dobry, bo Ministerstwo Gospodarki od kilku miesięcy pracuje nad nowelą tego prawa. Zwolennicy biogazowni chcą, by zakłady te dostawały czerwone certyfikaty za produkcję energii elektrycznej razem z ciepłem. Takimi certyfikatami można handlować, podobnie jak świadectwami produkcji zielonej energii.
Czytaj również: Do 2020 roku biogazownia w każdej gminie
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Wieś dostarczy zielonej energii